Hubertus to jedna z ulubionych imprez jeźdźców. jedna z przyczyn dla których tak bardzo lubimy jesień w stajni. Złapanie lisiej kity to niemałe wyzwanie i wielki sukces jeśli się uda, podpowiadamy kilka sposobów na jej zdobycie z przymrużeniem oka.
10 sposobów na zdobycie lisiej kity:
- Kryj się – dobry kamuflaż to podstawa. Przebierz się za krzak dzikiego bzu, lub kałużę błota. Ważne, by zbytnio nie rzucać się w oczy i uśpić czujność współtowarzyszy. Kiedy już stopisz się z otoczeniem, po prostu czekaj na odpowiednią okazję i rozpocznij szturm. Jeżeli uda ci się zrobić to wystarczająco sprawnie, to główna nagroda będzie twoja, razem z serią pozwów od rozwleczonych po ziemi właścicieli pozostałych wierzchowców, którym nie do końca spodobał się taki atak z zaskoczenia.
- Siła duetu – hubertus to wyzwanie dla pary. By mieć szansę na wygraną, musisz mieć odpowiedniego partnera, dlatego tak ważny jest wybór konia. Najlepiej wybrać takiego, który od momentu włożenia nogi w strzemię przez jeźdźca do usadzenia się przez niego w siodle potrafi znaleźć się w drugim końcu ujeżdżalni. Dodatkowym atutem będzie doświadczenie w taranowaniu przeszkód stałych i ruchomych.
- Siła przyzwyczajenia – zanim weźmiesz udział w gonitwie, sam musisz przyzwyczaić się do prędkości. W tym celu poproś przyjaciół lub rodziców, by zabrali cię na przejażdżkę samochodem po autostradzie. Jeżeli z wystawioną przez okno głową uda ci się wytrzymać 20 minut przy prędkości przekraczającej 100 kilometrów na godzinę, to jesteś gotowy na dołączenie do grupy początkującej. By dotrzeć do kolejnego etapu konieczna będzie przejażdżka na dachu.
- Sfabrykuj dowody – przyjaciele z portali społecznościowych wcale nie muszą wiedzieć, że rozstałeś się z koniem po pierwszym nawrocie i przeleżałeś twarzą w błocie przez całą gonitwę. Kilka godzin w photoshopie, sztuczna lisia kita z bazaru i przekupienie stajennego powinny wystarczyć, by zebrać tony lajków i gratulacji. Takie zainteresowanie z pewnością umili ci długie tygodnie leżenia w szpitalu w kołnierzu ortopedycznym.
- Weź ich na litość – jeżeli nie masz odpowiedniego konia, a tym bardziej odpowiednich umiejętności, by dogonić hubertusowego „lisa”, zawsze możesz zagrać na ludzkich emocjach. Opuchnięte od płaczu oczy (w tym celu polecamy okłady z cebuli noc wcześniej), zaczerwieniony nos i smutny glos zmiękczą nawet najtwardsze serce. Trzeba tylko uważać, by po wygranej zbytnio nie chwalić się w towarzystwie sposobami jakimi osiągnęliście swój cel.
- Przygotuj strategię – wytypuj najlepszych jeźdźców i sukcesywnie odwracaj ich uwagę komentarzami dotyczącymi rzekomej kulawizny, nieodpiętego popręgu lub brudnych butów. Użyj wyobraźni! Zajęci usuwaniem nieistniejących niedomagań nie będą już dla ciebie żadnym przeciwnikiem w wyścigu po rudą zdobycz. Jednak miej świadomość, że kiedy pozostali jeźdźcy się zorientują w sytuacji będziesz musiał szykować się na kolejna gonitwę. I to ty będziesz niej główną nagrodą.
- Zrezygnuj z udziału – może nie wygrasz wtedy głównej nagrody, ale tez i nie przegrasz. |Przecież o to właśnie chodzi w sporcie – o poddawanie się i marnowanie szans. Dając tak wspaniały przykład młodszym pokoleniom możesz mieć pewność, że za kilka lat nikomu nie będzie chciało się brać działu w żadnej ze sportowej rywalizacji. Wtedy ty będziesz ponownie mógł wkroczyć na scenę zgarniając wszystkie nagrody z racji braku jakiejkolwiek konkurencji.
- Rozwijaj siatkę kontaktów – tegoroczny lis nie pamięta, jak pożyczyłeś mu parę monet na ostatni trening? Przypomnij mu. Jest szansa, że targany ekonomicznymi wyrzutami sumienia znacznie ułatwi ci złapanie rudej kity. Podobną strategie możesz zastosować także w stosunku do pozostałych uczestników gonitwy. Czy ta blondynka na kasztance przypadkiem nie ma jeszcze twoich ochraniaczy?
- Zmień dyscyplinę – a może zamiast uganiać się za listem weźmiesz udział w mniej niebezpiecznych okołohubertusowaych zabawach? Wrzucanie w stepie kółek na kolorowy drążek brzmi nieźle. Albo bieg z jajkiem. Wiadomo, ze 6- i 7- latki to poważna konkurencja, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. W końcu to sport wysokiego ryzyka.
- Po prostu wygraj – gdy zawiodą wszystkie wcześniej wymienione sposoby, warto rozważyć uczciwy trening i dobór odpowiedniego konia. Po miesiącach przygotowań z czystym sumieniem będziecie mogli stanąć w szranki z najlepszymi i stoczyć bój o lisie trofeum. Wszak nic nie smakuje tak dobrze, jak zwycięstwo okupione naszym wysiłkiem, potem i łzami. Tylko komu chciałoby się w to bawić?
Tekst: Judyta Ozimkowska