Niezbyt delikatne szarpnięcie podczas jazdy lub zbyt mało owsa na kolację? Lista potencjalnych przewinień jeźdźców jest niezwykle pojemna. Dlatego warto zawczasu być przygotowanym na głęboki żal za swoje winy. Pomoże w tym niezawodna zasada 5 P – podpowiadamy, jak przeprosić konia!
Jak przeprosić konia?
- Przeanalizuj – dlaczego to twoja wina (bo zawsze to twoja wina) i jak na przyszłość możesz wynagrodzić swojemu koniowi własną bezmyślność i nieczułość. W innym wypadku ryzykujesz powtórzenie przykrych dla konia sytuacji. Warto tego unikać, bo sytuacje smutne dla wierzchowca, zazwyczaj są jeszcze smutniejsze w skutkach dla jeźdźca. Nie ma co się dziwić – złamana ręka lub kilkukilometrowy powrót z terenu na piechotę może złamać najbardziej harde serca.
- Przeproś – niby to oczywiste, ale zaskakująco wielu jeźdźców zapomina, że pierwszym stopniem do wybaczenia nam przez konia jest żal za popełnione grzechy. Ci sami jeźdźcy dziwią się potem, że ich koń stale zostawia ich na drzewie lub miażdży kopytem stopę na korytarzu. Oczywiście nie można się łudzić, że samo „przepraszam” wystarczy. Jednak to dobry wstęp do bardziej zintensyfikowanych działań.
- Padnij – najlepiej na kolana. Dla zwiększenia dramaturgii możesz rozerwać szaty lub położyć się w drzwiach boksu niczym stajenny Rejtan. Doskonałym uzupełnieniem tego gestu będą dramatyczne okrzyki w stylu „wybacz mi!” i „miej litość!”. Dodatkowo dobrze działają także konwulsyjny szloch i ukrywanie twarzy w dłoniach. Z uwagi na możliwy transfer do ośrodka zamkniętego, lepiej realizować ten punkt w odosobnieniu. Nie wszyscy potrafią zrozumieć tak delikatną materię, jaką są przeprosiny.
- Płacz – nic tak nie ubogaca relacji i nie naprawia krzywd, jak szczere łzy płynące z głębi duszy. Koń może nie rozumieć targających tobą emocji, jednak żałosny widok, który będziesz sobą przedstawiać powinien mile połechtać jego ego. Im będziesz bardziej godny pożałowania, tym więcej możesz zyskać w oczach swojego rumaka. Usta wygięte w – nomen omen – podkówkę to klucz do serca każdego konia.
- Powstań – by dalej pokornie służyć swojemu kopytnemu zwierzchnikowi. Uświadomienie sobie swojej podrzędnej roli może być dla niektórych szokiem. Niestety dojrzałość jeździecka wymaga stawienia czoła prawdzie – to nie ty rozdajesz karty w tym związku. I w sumie nigdy nie będziesz ich rozdawał. Jeśli naprawdę ciężko zaakceptować Ci taki stan rzeczy, możesz powtarzać „jestem, alfą, jestem alfą, jestem alfą…” tylko na tyle cicho, by koń tego nie słyszał. Tego typu deklaracje lepiej zostawić tylko dla siebie.
Tekst: Judyta Ozimkowska