Są niezbędni w trakcie transportu koni, jedna zdarza się, że lepiej by ich nie było. Poznajcie najpopularniejszych 5 rodzajów przewoźników koni!
5 rodzajów przewoźników koni:
- Typowy Janusz – posiada mentalnego wąsa i całkiem realny podkoszulek. Najczęściej przyjeżdża zdezelowaną przyczepą, która pamięta jeszcze czasy napoleońskie. Podobnie rzecz ma się z samochodem, który ją ciągnie – najczęściej jest to stary Żuk lub Łada. Oczywiście ten typ nigdy nie słyszał o uprawnieniach potrzebnych do przewozu zwierząt, a wszelkie przepisy traktuje z pogardą. Dodatkowo wszystko wie lepiej i uwielbia się swoją wątpliwą wiedzą popisywać. Uwielbia szydzić z właścicieli, którzy zakładają koniowi ochraniacze transportowe. Jego zdaniem to wymysł i fanaberie. Tak samo jak spokojne ładowanie do przyczepy i jazda zgodna z przepisami.
- Rajdowiec – nie jest dla niego ważne, że wiezie blisko tonowy ładunek. W czasie transportu mknie z prędkością której pozazdrościłby mu niejeden sportowy wóz. Ścina zakręty i wyprzedza na trzeciego. W ogóle nie przejmuje się podskakująca na dziurach przyczepą i przerażonymi zwierzętami. To cud, że jeszcze nie wywrócił się razem z przyczepą. Owszem – dojeżdża na miejsce niezwykle szybko, jednak należy doliczyć do tego czas, w którym konie dochodzą do siebie po tego typu wojażach. A ten czasami trzeba liczyć w tygodniach.
- Wojskowy – koń ma wejść i już. Ten typ nie akceptuje sprzeciwu i nie interesuje go trudna przeszłość danego konia. W razie potrzeby jest w stanie zrobić wiele, by zwierzę dało się zapakować. Chociaż jego metody bywają kontrowersyjne, to trzeba mu przyznać, że jest skuteczny. W jego obecności nawet bardzo sceptyczne zwierzę w końcu odpuszcza, chociaż czasami po długi mi zaciętym boju.
- Obserwator – najczęściej wręcza właścicielowi uwiąż i każde mu radzić sobie samemu. W tym czasie przegląda na komórce portale społecznościowe, lub snuje się po okolicy. Ma wiecznie czas i nigdy nie poczuwa się do tego, by pomóc w załadunku. Wszelkie problemy kwituje wzruszeniem ramion i odpaleniem kolejnego papierosa. To prawdziwy stoik. Właściwie to bliżej mu do kierowcy tira, niż przewoźnika.
- Coach – jest mistrzem mów motywacyjnych. W czasie pakowania konia do przyczepy nie szczędzi mu słów wsparcia i gorącego dopingu. Z reguły przynosi to skutki żadne lub marne, jednak przecież liczą się chęci. Ten przewoźnik rozumie, że koniowi może być ciężko opuścić swoją strefę komfortu i stawia sobie za cel, by mu w tym pomóc. Czasami z opłakanym skutkiem.
Tekst: Judyta Ozimkowska