Owady w stajni to poważny problem. Zwłaszcza latem, kiedy z upodobaniem wgryzają się w naszą skórę i powodują najbardziej swędzące na świecie bąble. Nie jest to przyjemne doświadczenie, dlatego każdy reaguje na nie inaczej. Poniżej zebraliśmy 6 jeździeckich reakcji na widok owadów – najpopularniejszych sposobów radzenia sobie z obecnością latających intruzów.
6 jeździeckich reakcji na widok owadów:
- Na tancerza – osoba widząca owada zaczyna wykonywać nieskoordynowane ruchy, które wyglądają jak układ na casting do popularnego talent show. Wystarczy puścić pod to dowolną muzykę, by otrzymać występ na miarę światowych telewizji. Krążą pogłoski, że kilka osób w ten sposób zdobyło międzynarodową sławę i udało im się podpisać kontrakty z największymi gigantami na rynku.
- Na diwę – kiedy w otoczeniu delikwenta pojawi się nawet najmniejsza meszka zaczyna swoją arię. Wystarczy, że tylko otworzy usta, by wydobył się z nich dźwięk ledwo słyszalny dla ludzkich uszu. Gdy zaczyna swój popis milkną ptaki, spadają liście z drzew a psy uciekają do domów. Tak wysokie rejestry sprawiają, że staje się on poważną konkurencją dla delfinów i nietoperzy. W zależności od pojemności płuc śpiewaka jego popis trwa od kilku sekund do nawet kilku minut.
- Na karatekę – jego szybkie i śmiercionośne ruchy nie dają owadom żadnych szans. Jest niczym Bruce Lee karate mistrz i lepszy, niż nawet najlepszy środek odstraszający. Wprawne oko i niezwykły refleks każą sądzić, że jest osobnikiem z innej planety. Jego popisom towarzyszy charakterystyczne klaskanie. Komary, meszki i gzy nigdy nie wiedzą, z której strony przyjdzie zagłada.
- Na komandosa – tutaj wyznaje się zasadę, że najlepszą obroną jest…kamuflaż. Dlatego komandosi robią wszystko, by nie dać się zauważyć meszkom i ich kolegom. Przybierają barwy maskujące, pryskają się specjalnymi preparatami i wstrzymują powietrze, ilekroć przechodzą obok owadziej chmary. To wymaga od nich żelaznej dyscypliny, jednak są twardzi i nieustraszeni. Jak to na wojnie.
- Na wrażliwca – nie mają siły mierzyć się z tym okrutnym, pełnym ugryzień światem, dlatego też po prostu najczęściej siadają i płaczą. Nie potrafią się uspokoić nawet po przeniesieniu w wolne od robactwa miejsce. To silniejsze od nich. Wzbudza w nich ono tak skrajne odczucia, że tylko łzy potrafią je ukoić.
- Na chojraka – udają, że rosnące bąble to najlepsza rzecz, która spotkała ich w życiu. Przy postronnych obserwatorach nawet nie drapną się ani nie zabiją komara. Jednak gdy tylko zostają sami, to natychmiast nadrabiają z nawiązką. Ludziom mówią potem, że podrapał ich kot lub kuna leśna.
Tekst: Judyta Ozimkowska