Droga do stajni to rzecz ważna. Niestety nawet najlepsze miejsca miewają różne sposoby dojścia do nich. Niektóre z nich bywają prawdziwym wyzwaniem. Oto 6 rodzajów drogi do stajni!
6 rodzajów drogi do stajni
1. Leśna – o ile w ciągu dnia jest urokliwa i chwytająca za oko, to po zapadnięciu zmroku bywa z tym gorzej. Złowrogie cienie, odgłosy leśnej zwierzyny i dziwne szelesty potrafią wystraszyć nawet najbardziej odważnego jeźdźca. Im dłuższa droga, tym z większym utęsknieniem czekamy jej końca. Oglądanie się za siebie i przyspieszony krok to elementy obowiązkowe wieczornego spaceru. Po zapadnięciu zmroku niejednej osobie zdarzyło się pobić życiowy rekord w biegu przełajowym.
2. Labirynt – zanim dojedziemy do stajni, to trzy razy się zgubimy, pomylimy kierunki i trafimy do tego samego sklepu pytając o drogę. Czasami samo dotarcie na miejsce wykańcza nas tak bardzo, że nie mamy siły nawet na wsiadanie. Brak oznaczeń i punktów charakterystycznych także nie ułatwia sprawy. Ci, którzy liczą na GPS i internet powinni przestać to robić. Tutaj technologia przegrywa z ukształtowaniem terenu.
3. Tor przeszkód – żeby dostać się do swojego konia trzeba najpierw przejść przez rów, przeskoczyć powalony pień i wspiąć się po starym ogrodzeniu. Niestety nie ma tutaj łatwych dróg prowadzących do celu. Każdy wypad do konia to prawdziwa wyprawa, na którą najlepiej wziąć namiot i zapas jedzenia oraz płynów. Dla pewności dobrze jest też wziąć raki, czekany i liny. Nie mówiąc o kasku.
4. Łąki łan – podczas dochodzenia do stajni czujesz się jak bohater „Chłopów”. Przedzierasz się przez łany zboża i brakuje ci tylko kosy oraz słomkowego kapelusza. Zewsząd otaczają cię rozległe pola i rolnicy, którzy niezmiennie gonią cię, kiedy naruszasz ich uprawy. Cóż, trudno im w tym wypadku odmówić racji. Czasami któryś z nich z litości podwiezie cię ciągnikiem, ale to raczej dość rzadkie przypadki.
5. Asfalt po horyzont – podczas wędrówki ciągle mijają cię samochody i ciężarówki. Niestety za każdym razem towarzyszy temu niecierpliwe trąbienie i pełne agresji wymachiwanie rękoma. Nikt nie rozumie, że z braku chodnika musisz iść poboczem. Nikogo też nie interesuje fakt, że jesteś obwieszony odblaskami i jesteś widoczny z odległości kilku kilometrów.
6. Wyboje – idąc po tej drodze musisz uważać, by nie nabawić się kontuzji lub trwałego urazu. Albo nie zostawić obuwia gdzieś na chodniku. Niestety tutaj jest więcej dziur niż stałego gruntu. Najgorzej jest po deszczu. Wtedy nigdy nie wiadomo, czy przed nami jest płytki brodzik, czy basen olimpijski. W efekcie mokre nogawki i zalane buty to codzienność piechurów.
Tekst: Judyta Ozimkowska