Każdy jeździec na swojej drodze spotka różnych instruktorów, z rad których będzie korzystał. Im dłuższy “staż” jeźdźca z tym większą liczbą trenerów się styka, czy to samemu biorąc lekcje, czy też oglądając zajęcia znajomych ze stajni. Mimo to pierwsze jazdy z nowym trenerem mogą zaskoczyć nawet zaawansowanych adeptów jeździectwa.
Pierwsze jazdy z nowym trenerem
Zazwyczaj po zmianie instruktora pojawia się wiele nowych pytań, a z mózgu robi się woda. Okazuje się, że coś, co zawsze robiliśmy dobrze, nagle jest do poprawy. Nowy trener zwraca uwagę na zupełnie inne rzeczy niż stary. Czy to znaczy, że któryś z nich jest gorszy? Na pewno ich zasób wiedzy jest różny, ale załóżmy, że mają doświadczenie na podobnym poziomie. Gdzie więc tkwi haczyk?
Odpowiedź może być bardziej oczywista niż się to wydaje – każdy instruktor ma swój osobisty zbiór doświadczeń, wiedzy, poglądów i ćwiczeń. Każdy stosuje metody, które uważa za najbardziej skuteczne, oraz – patrząc na parę koń-jeździec – skupia się na innych rzeczach wymagających korekty. Jeden trener patrzy głównie na dosiad, inny koncentruje się na koniu, a jeszcze kolejny na harmonii pomiędzy swoimi podopiecznymi. Pierwsze jazdy z nowym trenerem zazwyczaj bywają trudne, ponieważ trzeba się “przestawić”, sprostać nowym wymaganiom i nawiązać dobry kontakt między sobą. Warto dać sobie i instruktorowi trochę czasu na zapoznanie się i sprawdzenie, czy nowe metody nauki nam odpowiadają.
Liczą się szczegóły
Czasami jeździec z nowym instruktorem doznaje nagłego “oświecenia” i jest wówczas przekonany, że wszyscy poprzedni byli kiepscy. Moim zdaniem to nie zawsze jest tak, że mieliśmy wcześniej do czynienia z samymi słabo wykształconymi trenerami. Diabeł niestety tkwi w szczegółach. Często okazuje się, że różni instruktorzy mówią to samo, ale używają innego języka lub nawet innej intonacji.
Na mnie na przykład bardzo źle działają pokrzykiwania. Nie jestem w stanie znieść takiego sposobu prowadzenia jazdy, od razu czuję się poirytowana i zestresowana. Jestem zdania, że jak ktoś na jeździe krzyczy, to znaczy, że nie potrafi czegoś wytłumaczyć (maskowanie swojej niewiedzy), albo uważa jeźdźca za, delikatnie mówiąc, głupka. Ale nie zawsze tak jest. Niektórzy mają po prostu taki temperament i wtedy można się z tym pogodzić, jeśli nam to nie przeszkadza.
Znalezienie dobrego trenera
Jeździectwo jest wyjątkowo trudnym sportem pod tym względem, że jeździec musi rozwinąć swoje wyczucie jeździeckie właściwie samodzielnie. Instruktor daje rady z zewnątrz, ale on też mówi tylko o swoich odczuciach, które są indywidualne i nie są możliwe do precyzyjnego przełożenia na język. Każdy opis uczucia, które mamy na koniu, jest ograniczony przez nasz zasób słownictwa. Nasze odczucie ubrane w słowa trafia do drugiej osoby, która też może je zrozumieć w troszkę inny sposób.
Biorąc pod uwagę te czynniki widzimy, że trener to nie tylko osoba, która musi mieć dużą wiedzę. Musimy się z nią dobrze rozumieć, nadawać na podobnej fali i mieć wspólne, jasno określone cele. Jeśli znajdziemy instruktora, który nam odpowiada, trzymajmy się go, ale nie uważajmy go za jedynego i słusznego “guru”. Zachęcam do korzystania z konsultacji z innymi trenerami. Wbrew temu, co myśli dużo osób, nie jest to grzech. Pamiętajcie, że na ograniczaniu sobie dostępu do wiedzy tracicie tylko Wy, nikt inny.
Tekst: Karolina Piechowska