Kontynuujemy temat dotyczący prawidłowej reakcji na pomoce. Poprzedni wpis był o reakcji na wędzidło, natomiast dziś opowiem o tym, jak powinna wyglądać prawidłowa reakcja na łydkę.
Łydka jeźdźca może działać na wiele różnych sposobów, jednak jej podstawowe i najważniejsze zadanie to egzekwowanie ruchu naprzód u konia. Obie łydki przyłożone “na popręgu” (czyli w miejscu, gdzie łydka jest ułożona w naturalnej pozycji) są sygnałem do ruszenia lub przyspieszenia. Jak już wspominałam wcześniej, najlepiej jest zacząć pracować z ziemi nad reakcją na pomoce – zarówno przy pracy nad akceptacją kiełzna jak i właściwej odpowiedzi na łydkę. Z ziemi łydkę zastępuje nam bacik, którym dotykamy konia w miejscu, w którym normalnie leży łydka jeźdźca. Łączymy ten sygnał np. z cmoknięciem. Gdy koń zaczyna ze spokojem reagować ruchem naprzód – to samo ćwiczenie powtarzamy pod siodłem, ale zamiast bacika używamy łydki. W dalszym ciągu używamy cmoknięcia, które już się kojarzy koniowi z sygnałem do ruchu naprzód. Jeżeli mimo wszystko koń nie do końca rozumie o co nam chodzi, możemy dodatkowo użyć bacika za łydką, tak jak robiliśmy to z ziemi. Koń szybko skojarzy, o co chodzi.
Prawidłowa reakcja na łydkę
Powyższa metoda jest bardzo dobra dla młodego konia. A co, jeśli mamy do czynienia ze “starym wyjadaczem”, który doskonale wie, jak sobie poradzić z jeźdźcem i ignoruje większość sygnałów dawanych łydką? Na takie konie też jest prosta metoda. Na początek również proponuję pracę z ziemi, aby koń zaczął szanować nasze sygnały. Następnie, gdy już znajdziemy się w siodle, powtarzamy naukę jak z młodym koniem, czyli najpierw dajemy sygnał łydką, następnie głos (np. ustalone wcześniej cmoknięcie), później bacik za łydką (wszystko bardzo delikatne). Jeżeli na to nie mamy reakcji, wzmacniamy sygnały, dopóki koń nie zareaguje. Czasem oznacza to, że łydki trzeba wręcz odstawić i klepnąć nimi boki konia, by uzyskać jakąkolwiek reakcję. Jeżeli po tym “procesie” mamy reakcję konia w postaci ruchu naprzód, natychmiast nagradzamy i po chwili powtarzamy cały proces. W pewnym momencie koń zacznie odpowiadać na pierwsze, delikatne sygnały. Wtedy musi nastąpić wyraźna nagroda (smakołyk, przerwa, zejście z konia, odprowadzenie do stajni – to, co na naszego wierzchowca działa najlepiej), która będzie informacją, że dokładnie o to nam chodziło.
Gdy mamy już porządaną reakcję na łydkę, należy bardzo się pilnować w trakcie jazdy, by nie wrócić do starego nawyku “pchania” konia w każdym kroku. Jeździec powinien “zrzucić” na wierzchowca obowiązek utrzymywania ruchu naprzód. Łydka powinna działać tylko w momencie, w którym ma przekazać konkretną informację. Jeżeli w trakcie jazdy koń próbuje zwolnić, łydka powinna zadziałać tylko raz (jeśli nie ma reakcji to musi nastąpić wzmocnienie sygnału, aż do prawidłowej reakcji konia).
Nadmierna wrażliwość
Czasem możemy mieć też sytuację odwrotną, kiedy koń jest na łydkę nadwrażliwy. Często jeźdźcy jeżdżą wtedy z odstawionymi łydkami, żeby konia nie denerwować. To błąd, ponieważ zasadą sprawdzającą się w takich przypadkach jest to, by jeździec na takim koniu miał łydki miękko przyłożone cały czas. Koń musi zaakceptować ich obecność, a przyłożona łydka gwarantuje delikatne działanie (nie ma nagłego “pojawienia się” łydki). Odwrotnie jeździ się konie flegmatyczne, łydka powinna być wtedy używana jak najmniej (lekko odstawiona) i działać na zasadzie krótkich impulsów. Czasem konie nadwrażliwe na łydkę można lonżować z opuszczonymi strzemionami, co pomaga oswoić im się z ruchem i postukiwaniem w okolicach, gdzie leży łydka jeźdźca.
Bardzo ważna jest konsekwencja w stosowaniu wszystkich wyżej wymienionych metod. Należy stosować zasadę wzmacniania nacisku, czyli zawsze zaczynamy od delikatnych pomocy i przerywamy w momencie, gdy pojawi się prawidłowa reakcja na łydkę. Jednak ćwiczenie należy kontynuować do momentu, kiedy koń odpowie na pierwsze, delikatne sygnały. Tą konsekwentną pracą uzyskamy konia, który będzie rozumiał nasze pomoce oraz będzie się dla nas o wiele bardziej starał.
Tekst: Karolina Piechowska