O kopyta warto dbać, zwłaszcza latem, kiedy suche podłoże daje się im wyjątkowo we znaki. Odpowiednie nawilżenie jest kluczowe, ale jeszcze ważniejsza jest współpraca smarującego i smarowanego. A ta przebiega naprawdę różnie. Oto najpopularniejsze sposoby nakładania smaru!
Sposoby nakładania smaru – na wesoło!
- W biegu – w tym wariancie koń biegnie, a smarujący próbuje nadążyć. Występuje on najczęściej wtedy, kiedy nie mamy nikogo do pomocy i musimy sobie radzić sami. Temu rozwiązaniu sprzyja także zbyt słabe przywiązanie wierzchowca w stajni. Ale są także plusy – nigdzie tak szybko nie złapiemy kondycji.
- W tańcu – krok w tył, dwa w przód. Taka cza-cza jest bardzo często spotykana. Im dłuższy staż, tym taniec końsko-ludzkiej pary jest płynniejszy. Ma się nawet wrażenie, że oboje dobrze się bawią. Właściwie brakuje tu tylko muzyki i można otwierać szkołę tańca. Z pewnością cieszyłaby się ogromną popularnością.
- Na zająca – w tym wypadku często można zobaczyć jeźdźca, który w kucki podskakuje za przesuwającymi się nogami konia. Wygląda to trochę jak podczas wyścigu rzędów w czasie zajęć z wychowania fizycznego. Tylko niestety tutaj za każdym razem wygrywa drużyna, w której jest koń.
- Na snajpera – tutaj liczą się sekundy, zanim koń nie przestawi znowu kopyta w inne miejsce. Dlatego ważny jest czas reakcji. Jeździec ma tylko chwilę, by machnąć pędzlem po ścianie kopyta i nie dostać solidnego kopniaka w dłoń lub głowę. Przypomina to bardziej celowanie do ruchomego celu, niż zabieg pielęgnacyjny. Z pewnością wymaga podobnego refleksu i zimnej krwi. W końcu to starcie tytanów. Ludzie nawet robią nieoficjalne zakłady w stajni na to, kto wygra.
- Na artystę – to rozwiązanie dla artystycznych dusz. W tym wypadku często można spotkać jeźdźca, który z miną znawcy podziwia swoje ukończone kopytne dzieło. Przekręca głowę z boku na bok, by móc lepiej określić, czy smar został położony w wystarczająco pomysłowy sposób. Bywa także, że pyta przypadkowych przychodniów, czy jego dzieło jest wystarczająco dobre i co o nim sądzą. Sam siebie traktuje jako Michała Anioła końskiej pielęgnacji.
- Na rzemieślnika – tutaj nie chodzi o wygląd, chodzi o efekt, a ten ma być szybki i miarodajny. To nakładanie smaru widuje się u bardzo zgranych par, które znają się już całe lata. Potrafią przewidzieć swoje reakcje i znają je na wylot, w związku z czym nie są w stanie siebie niczym zaskoczyć. Po prostu robią swoją robotę i to by było na tyle.
Tekst: Judyta Ozimkowska