Grupowe wyjazdy w teren wymagają konia, który będzie czołowym. By zastęp się nie rozsypał i nie wylądował w rowie musi być to odpowiedni i odpowiedzialny koń. To tyle w teorii. W praktyce bywa z tym naprawdę różnie. Bardzo różnie. Oto najpopularniejsze typy czołowych koni w terenie!
Typy czołowych koni w terenie
- Strażnik – dzielnie stoi na czele zastępu i wydaje się mądrym, sprawiedliwym przywódcą. Do czasu. Nich go ktoś tylko spróbuje wyprzedzić. Wtedy natychmiast zmienia się despotę, który rozdaje ugryzienia i kopniaki na prawo i lewo. Nie ma litości dla nikogo. Będzie się szczurzył tak długo, aż dostanie zakwasów na uszach. Niestety, nie uznaje on zmiany formacji zastępu i jeżeli raz stanie na jego czele, to zrobi wszystko, by tam pozostać. Bywa to dość kłopotliwe.
- Wyczynowiec – nie interesuje go, co dzieje za jego zadem. On idzie przed siebie jak burza i za nic ma dochodzące z tyłu jęki i prośby o zwolnienie tempa. Jest w stanie galopować przez godzinę, a kiedy narzuci tempo kłusa, to nie dogoni go nawet Fiat Uno. I to na najwyższych obrotach. Ciągle ma się wrażenie, że od kilku lat przygotowuje się do igrzysk olimpijskich, tylko z powodu zbyt wielu treningów nie ma czasu się na nie zapisać.
- Sinusoida – trudno tego konia wyczuć – raz pędzi, raz się wlecze. Wszystko zależy od jego aktualnego humoru, temperatury i wilgotności powietrza. Przez to nigdy nie wiadomo, kiedy będzie kłus, a kiedy nagły sliding stop. W efekcie konie i ich jeźdźcy trzymają się z daleka od tego delikwenta, dając sobie bezpieczny zapas 50 metrów na reakcję na jego ewentualne zmiany planów.
- Taran – ten koń znany jest z wytyczania nowych tras, nawet jeśli wcześniej na ich miejscu były krzewy i drzewa. Prze przed siebie niczym Titanic na górę lodową. Nie są mu straszne żadne przeszkody. Kiedy postanowi skręcić w prawo, to po prostu skręca – nawet jeśli jego jeździec jest ostatnim, który się o tym dowiaduje. Czasami zdarza się, że ten typ konia utknie w krzakach lub trzeba wyciągać go z bagna, ale nie zraża się tym i prze do przodu. Jak tylko wyjdzie, rzecz jasna.
- Walec – sunie przed siebie zdecydowanie, ale bardzo wolno. Jest tak powolny, że wyprzedzają go ślimaki i dzieci na trójkołowych rowerkach. On zdaje się zupełnie tym nie przejmować i robi swoje. Próżno oczekiwać od niego galopu lub nawet szybszego kłusa. Przechodzenie do niższych chodów jest poniżej jego godności. On ma swoje zasady, których się trzyma. I żadna siła nie jest w stanie zmusić go do zmiany swoich poglądów na kwestię tempa.
Tekst: Judyta Ozimkowska