Gdzie się nie pojawi, tam sieje zamęt i zniszczenia. Rozwala ogrodzenia, kopie inne konie, zabiera im jedzenie i jest uosobieniem wszystkiego, co w rumakach najgorsze. Taki koń-rozbójnik to synonim kłopotów i sporych problemów. Te zaczynają się tak naprawdę wówczas, kiedy taki jegomość sprowadzi się do stajni, w której trzymamy naszego podopiecznego.
Koń rozrabia w stajni
Zazwyczaj przez pierwszych kilka dni taki koń dostaje kredyt zaufania. Bo jest zestresowany, bo się zdenerwował, bo każdemu może się zdarzyć. W końcu przecież to tylko zwierzę. Niestety dni mijają, a wierzchowiec jakoś nie zamierza się ustatkować. Pół biedy, jeżeli po prostu szaleje we własnym zakresie i w jako takim robi sobie krzywdę. Najczęściej jednak promień sianego przez niego zniszczenia zaczyna zahaczać także o pobliskie elementy infrastruktury i pozostałe konie. Wtedy nieszczęście murowane. Kopnięcia, urazy i zdewastowane otoczenie to coś, co w znaczący sposób może utrudnić funkcjonowanie w danej stajni.
Jak wszędzie kluczową sprawą jest tutaj postawa właściciela takiego rumaka. Jeżeli on sam ma problem, by nad nim zapanować, lub (co gorsza!) nie widzi żadnego problemu, to wtedy może nie być zbyt ciekawie. Pamiętajmy jednak, by w żadnym wypadku nie ignorować tematu. Jeżeli nasz koń jest regularnie kopany lub goniony przez inne zwierzę, to nie czekajmy, aż ktoś inny wyjdzie z inicjatywą lub to zauważy. Sami zażądajmy przeniesienia rozbójnika albo naszego podopiecznego – do innych boksów, na inne padoki. Nie dajmy się zbyć zapewnieniami, że „to tylko konie” i że „każdy musi się kiedyś dogadać”.
Pamiętajcie, że na końcu to wy i wasz koń poniesiecie wszelkie konsekwencje wystąpienia urazów i ich ewentualnego leczenia. Dlaczego więc mielibyście się zgadzać na coś w imię komfortu zupełnie obcego (i najwyraźniej niewychowanego) zwierzaka? W dobrej stajni zarządzająca nią osoba zrozumie wasze argumenty i przeniesie powód problemów na osobny padok lub do stada, gdzie jego charakterek zostanie trochę utemperowany.