Opracowywane w Buenos Aires nowe modyfikacje genetyczne u koni sportowych mogą całkowicie zmienić oblicze sportu jeździeckiego i hodowli. Możliwe też, że stanie się to wcześniej, niż byśmy się tego spodziewali…
Modyfikacje genetyczne u koni sportowych
Laboratorium, które wcześniej zasłynęło sklonowaniem koni do polo, poinformowało o nowym odkryciu, które może okazać się przełomowe dla sportu jeździeckiego i hodowli. Naukowcy twierdzą, że wykorzystując technikę edycji genów, będą mogli tworzyć szybsze i mocniejsze konie wyścigowe. Co więcej, udało im się już przygotować pierwsze zdrowe zarodki.
CRISPR-Cas9 to narzędzie do precyzyjnej edycji DNA. Technika ta opracowana została przez ekspertów z Kheiron Biotech, laboratorium, które do tej pory skupiało swoje działania na zagadnieniu klonowania koni. Naukowcy, pracujący na co dzień w Buenos Aires, teraz koncentrują się na badaniu sekwencji genu miostatyny, kontrolującego m.in. wzrost mięśni, wytrzymałość i szybkość. Teoretycznie, ingerując w ten gen, można by tworzyć silniejsze i o wiele bardziej wytrzymałe wierzchowce.
Podczas gdy klonowanie skutkuje tworzeniem źrebiąt, które są genetycznymi odpowiednikami ich “rodziców”, zastosowanie techniki CRISPR-Cas9 umożliwiłoby hodowcom i trenerom modyfikowanie DNA tylko w celu wprowadzania pożądanych cech.
Stworzone już zarodki najprawdopodobniej będą wszczepiane klaczom-surogatkom w ciągu najbliższych dwóch lat. W związku z tym pierwszy genetycznie “opracowany” superkoń mógłby urodzić się już w 2019 roku.
Czy zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami genetycznie “ulepszone” zwierzęta mogłyby brać udział we wszystkich zawodach, w tym tych o randze międzynarodowej, a nawet w Igrzyskach Olimpijskich? Wszystko wskazuje na to, że tak. Międzynarodowa Federacja Jeździecka w 2013 roku zniosła zakaz startów na poziomie międzynarodowym wobec sklonowanych zwierząt. Decyzja ta zapadła po przeprowadzonych wówczas badaniach, które wykazały, że sklonowane konie wcale nie mają przewagi nad “normalnymi” wierzchowcami. FEI zapowiadało jednak, że będzie bacznie przyglądać się prowadzonym badaniom.
Tekst: Magdalena Pertkiewicz