Chociaż ludzie nie wyobrażają sobie życia w tej strefie, to konie Przewalskiego w Czarnobylu żyją na wolności i mają się całkiem dobrze.
Konie Przewalskiego w Czarnobylu
16 lutego na fanpage’u Napromieniowani.pl pojawiła się wiadomość o tym, że grupa Polaków zainteresowana tematem największej katastrofy w historii elektryki jądrowej po długim czasie znów natknęła się w okolicach Czarnobyla na konie Przewalskiego. Ogólnopolskie media szybko podchwyciły informację, przekazując ją w tonie niezwykłego odkrycia prawie wymarłego gatunku. Jednak…
… warto jednak mieć świadomość, że konie Przewalskiego zostały wypuszczone w Zonie Czarnobylskiej już dawno temu – dokładnie w 1998 roku!
Ich spotkanie nie jest zatem wielkim naukowym odkryciem. Dobrze natomiast wiedzieć, że od 20 lat czarnobylskie stado funkcjonujące w pełni na wolności daje sobie radę, ponieważ gatunek ten faktycznie jest zagrożony wymarciem.
Na teren Strefy Czarnobylskiej stado złożone pierwotnie z dwudziestu kilku osobników trafiło zarówno dlatego, żeby móc rozwijać się bez zagrożenia ze strony kłusowników, jak i po to, by wyjadać wysokie trawy, których duża ilość w sezonie letnim groziła pożarami. Próby reintrodukcji wolno żyjących koni Przewalskiego odbywały się nie tylko na Ukrainie, lecz także na terenach Mongolii, Chin, Kazachstanu.
Aktualnie czarnobylska populacja koni Przewalskiego jest liczniejsza niż pierwotnie i podobno funkcjonuje w 3 stadach.
“W ciągu ostatniego roku prawie ich nie widywano w okolicach elektrowni, bo przeniosły się wgłąb Zony” – tłumaczą na Facebooku administratorzy fanpage’a napromieniowani.pl. “To gatunek uznany za wymarły na wolności, jednakże w Czarnobylu żyje im się dobrze. Przypatrywały nam się chwilę, a my im, kiedy odeszły w pole” – czytamy w innym poście na tym fanpage’u.
W lutym Polacy zaobserwowali grupę 8 osobników, którą udało się uwiecznić na zdjęciach.
Tekst: Magdalena Pertkiewicz
Źródło: napromieniowani.pl/Facebook