Najprostszymi i najbardziej oczywistymi ćwiczeniami dla skoczków są ćwiczenia na drążkach. Nadają się one zarówno dla początkujących jeźdźców, jak i tych bardziej zaawansowanych. Tak samo zresztą jest z końmi.
Drążki po prostej
Wspaniałą ćwiczeń na drążkach jest to, że możemy je dopasować od naszych potrzeb i poziomu zaawansowania. Można zmieniać odległości między drągami, kłaść je w linii prostej lub po łuku, a także nieco unosić je nad ziemią. Dziś chciałabym zatem zaproponować chyba najprostsze ćwiczenie, które może wydawać się nudne, lecz nieraz okazuje się, że nawet bardziej zaawansowane pary miewają z nim problem. Będzie to galop przez drążki.
Przygotowanie i cel
Polega ono na rozstawieniu drążków, przynajmniej trzech, w linii prostej i przejechaniu ich spokojnym równym tempem po linii. Nie ważne jest, ile foulée zmieści się między drągami podczas wykonywania ćwiczenia, ale nie znaczy to też, że odległości między nimi mogą być dowolne. Przyjmuje się, że mniej więcej są to 3-3,20 m. dla 1 foulee. Mając jednak konia z wyjątkowo małym wykrokiem, czy też odwrotnie – dużego konia wpisanego w prostokąt – możemy spokojnie te odległości zmieniać, nawet o pół metra w każdą stronę.
Najczęstsze problemy
Jeżeli pracujemy z koniem obytym z takimi ćwiczeniami, z pewnością to zadanie nie przysporzy nam problemów, a będzie świetną gimnastyką. Większe problemy mogą mieć konie, które pierwszy raz coś takiego widzą, lub też wierzchowce rwące do przodu.
Najczęstszym objawem nieradzenia sobie konia z tym ćwiczeniem jest przyspieszanie między drągami i ignorowanie poleceń jeźdźca. Zależnie od konia, różne reakcje w takim momentach mogą być właściwe, ponieważ sama przyczyna ucieczki może być różna. Jeśli jednak mówimy o zwykłym pędzeniu byle szybciej, zwykle najlepszym rozwiązaniem jest spokojne zatrzymanie konia, cofnięcie go i ponowny najazd. Chwalimy spokój i raczej staramy się dokładać brakujące foulée niż urywać i tak duże susy naszego rumaka.
Czasem jednak winimy konia, a w rzeczywistości sami jesteśmy winni. Dajmy na to, koń przyspieszył, a my w pierwszym odruchu złapaliśmy kurczowo wodze. Wtedy naturalną myślą konia będzie coś w stylu: „byle szybciej mieć za sobą to głupie ćwiczenie, podczas którego jeździec łapie mnie za pysk”. W takich wypadkach często okazuje się, że lepiej po prostu puścić wodze. Koń za pierwszym razem zapewne stanie na każdym drągu w panice przebijając się na drugą stronę – bądźmy na to przygotowani! Często już za drugim przejazdem to pędzenie traci charakter ucieczki, a za czwartym czy piątym koń odkrywa, że skoro nikt go nie ciągnie, to może warto samodzielnie pomyśleć, jak uniknąć obijania się o drążki.
Póki koń nie jest w stanie pokonać tego ćwiczenia poprawnie, czyli spokojnie i reagując na pomoce jeźdźca, absolutnie nie idziemy dalej.
Utrudniamy
Jeżeli udało nam się wypracować z koniem rytmiczne przejeżdżanie drążków po prostej, możemy zostawić standardowe odległości i zacząć bawić się świadomym „dokładaniem” i „urywaniem” foulee. Świadomym, czyli już przed najazdem planujemy, ile ma ich być. Jeśli na przykład wybraliśmy 2 lub 3 foulée między drągami, można je nieco zwęzić lub rozszerzyć, zależnie od tego, czy nasze ćwiczenie chcemy poprowadzić w kierunku wydłużenia czy też skrócenia. Cały czas naszym celem pozostaje pokonywanie drążków spokojnie i na koniu reagującym na nasze pomoce.
Okazało się proste? No to czas na podniesienie poprzeczki jeszcze wyżej. Tym razem w jednej części urywamy foulée, a w następnej dodajemy, a także odwrotnie. Już nie takie łatwe? Wiele koni wpada w jeden rytm – albo wolnego, albo wyciągniętego galopu – i buntuje się przy próbie szybkiej zmiany. Ćwiczenie tego na drążkach pomaga w wypracowaniu reakcji na sygnał zmiany tempa.
Ponieważ jednak każdy koń reaguje inaczej i nie jestem w stanie opisać wszystkich możliwych scenariuszy, nadszedł czas na własne kombinowanie. Nie zapominajmy, że dla nas, jeźdźców, to właśnie myślenie o tym, jak dotrzeć do zwierzaka, który nie mówi naszym językiem, jest najlepszym ćwiczeniem. Wymaga to stałego odczytywania znaków, które daje nam wierzchowiec i podejmowania na ich podstawie decyzji. Czy koń się zabiera do przeszkody, bo się boi czy po prostu ignoruje nasze polecenia? W kontekście tego konkretnego ćwiczenia na posłuszeństwo i przepuszczalność, mogę dać tylko jedną wskazówkę: jeśli najpierw wyciągamy, wyciągnijmy więcej niż wymaga tego odległość. W ten sposób przed samym drążkiem numer 2. będziemy musieli zacząć skracanie, które jest niezbędne do dołożenia foulée przed drążkiem numer 3. I odwrotnie.
Powodzenia!
Nasz ekspert: Anna Więcek