Stało się – jakimś cudem między wizytami w stajni znaleźliście czas na naukę, zdaliście maturę i dostaliście się na studia. Jednak po początkowej radości przychodzą chwile zwątpienia (zwłaszcza, jeżeli zdążyliście zostać już wcześniej właścicielami konia) i dość ponure myśli – czy posiadanie konia na studiach ma sens?
Czy dam radę, czy będę mieć czas i jak pogodzić naukę z jeździectwem? Są to lęki uzasadnione. Okres studiów – szczególnie na początku – jest bardzo intensywny i nierzadko trudny. Szczególnie wtedy, kiedy za wyborem uczelni idzie przeprowadzka do innego miasta.
Posiadanie konia na studiach
Nie powiem Wam „nie przejmujcie się – wszystko będzie super i będziecie pląsać po tęczy”. Macie prawo się stresować i bać tego, czy podołacie temu wyzwaniu, bo przed Wami naprawdę ogrom pracy (i to niełatwej pracy). Jednak chcę też powiedzieć, że rozpoczęcie studiów nie musi równać się rezygnacji z pasji i wizyt w stajni.
Oczywiście, jeżeli przeprowadzacie się do większego miasta koszty rosną – także te związane z utrzymaniem zwierzęcia. Jeżeli nie możecie liczyć na pomoc rodziców, to warto już wcześniej porozglądać się za pracą dorywczą, by załatać dziurę w budżecie wygryzioną przez końskie zęby. Jednak z doświadczenia wiem, że pierwszy semestr na studiach bywa dosyć burzliwy. Dlatego jeżeli Wasz koń nie jest w intensywnym treningu, to warto przemyśleć sprawę i rozważyć zostawienie go w dotychczasowej stajni na pierwszy rok. Oczywiście wtedy należy zadbać albo o sprawdzonego dzierżawcę, albo mieć zaufanie do właścicieli stajni.
Taki układ pozwali bez dodatkowych obciążeń zaaklimatyzować się w nowej rzeczywistości bez dodatkowego stresu spowodowanego strachem o konia i jego przeprowadzkę. Jest to także dobra okazja do częstych odwiedzin w rodzinnych stronach, które siłą rzeczy (i siłą braku czasu) tracą na częstotliwości po przeniesieniu konia do siebie. Taki regularny powrót do domu nie tylko pozwoli doglądać naszego podopiecznego, lecz także odetchnąć od studenckiej rzeczywistości (i nabrać odpowiedniej ilości przetworów). Na własnym doświadczeniu wiem, że taki układ dobrze się sprawdza.
Końska przeprowadzka
Jeżeli już zdecydujecie się na przywiezienie konia do stajni bliższej waszemu miejscu studiowania, to warto rozważyć lokalizacje z w miarę dobrym dojazdem. Mimo niższej ceny wywiezienie konia w bardziej oddalone rewiry może spowodować, że w ferworze nauki nie znajdziecie czasu na regularne dojazdy, co tylko pogłębi frustrację.
Dobrym pomysłem na czas studiów jest także znalezienie współdzierżawcy. Dzięki temu studencki budżet zostanie podreperowany, a Wy zyskacie dodatkowe wolne dni w swoim kalendarzu. Taka osoba do pomocy przyda się także w czasie sesji, kiedy będziecie siedzieć z nosem w książkach przez kilkanaście dni. Dzięki temu poza zwykłą tęsknotą do konia, odpadną Wam chociaż wyrzuty sumienia związane z jego bezczynnością.
Nie załamujcie się też, gdy z jakiś powodów nie będzie udawać się Wam widzieć konia tak często, jak w czasach licealnych. Jeżeli ma dostęp do stada, jest regularnie padokowany i ma zapewnioną odpowiednią opiekę, to naprawdę nie dzieje mu się krzywda. Nie dajcie zapędzić się w poczucie winy i wyrzuty sumienia. Jeździjcie do konia tak często, jak to możliwe, ale też nie zamartwiajcie, że po cięższym egzaminie zamiast w podskokach do stajni, pójdziecie prosto do łóżka odespać. Oczywiście, rzadsze wizyty w stajni muszą iść także w parze z mniejszymi wymaganiami wobec konia. Branie go na dzikie galopy po tygodniu stania jest zwyczajnie nie fair i prędzej czy później odbije się na końskim zdrowiu. Musicie o tym pamiętać!
Także jeżeli właśnie zaczęliście przygodę ze studiowaniem, to nie załamujcie się – przed Wami bardzo fajny czas, który dzięki koniom może być tylko lepszy. Oczywiście – posiadanie konia na studiach to nie bułka z masłem. Przyjdą trudne momenty, jednak wierzę, że dacie radę. Powodzenia!