Grudzień – pierwszy miesiąc prawdziwej zimy, śniegu, okraszony jeszcze odrobiną zimowej atmosfery. Na początku. Później świąteczna gorączka rośnie z każdą chwilą, by osiągnąć apogeum w przeddzień Wigilii. Jednak grudzień koniarza to nie tylko szał świątecznych zakupów. Czym wyróżnia się ten sezon dla wielbicieli jeździectwa?
Grudzień koniarza
- Zimowe warunki – zaskakują drogowców, ale nigdy koniarzy. Ubrani w niezliczone warstwy ciepłej odzieży są gotowi przebijać się przez najgorszą śnieżycę. Najważniejsze, żeby dotrzeć do ukochanego wierzchowca. Wierzchowiec wprawdzie czasem wyraża wdzięczność zębami, ale to na pewno po prostu jego sposób na okazywanie uczuć. W końcu skądś się wzięło określenie “końskie zaloty”, prawda?
- Świąteczne dekoracje – są bardzo ważne i powinny pojawić się jak najwcześniej. Oczywiście w stajni. Ci nieliczni, których niezwiązana z końmi rodzina jeszcze pamięta o ich istnieniu przebąkują czasem coś o choince. Kojarzy im się ona zwykle z drzewem, które nagle wyrasta w domu i pod którym czasem znajdują się nowe czapraki. Nieszczęśnicy, którzy z racji wieku lub innych przyczyn okres przedświąteczny spędzają oderwani od stajni, w ciszy swojego pokoju klecą mniej lub bardziej udane ozdoby świąteczne. Oczywiście z jeździeckim motywem. Zapewne inspirowane propozycjami z grudniowego Gallopu 😉
- Świąteczna atmosfera – wjeżdżasz na czworobok z silnym postanowieniem, że tym razem się uda. Tym razem przejedziesz program bezbłędnie, nie martwiąc się, że śnieg zjeżdża z dachu hali i twój koń na pewno się przestraszy. Jesteś skoncentrowany, skupiony, poradzisz sobie ze stojącym przed tobą zadaniem. Ale, ale… czy ciocia Krysia na pewno ucieszy się, kiedy znajdzie pod choinką polarową derkę? Na pewno… w końcu prosiła o coś ciepłego…
- Białe święta… – zupełnie nie rozumiesz, dlaczego ludzie mówią o nich z zachwytem i rozmarzeniem. Ty umiesz sobie tylko wyobrazić, jak przedzierasz się przez śnieżycę, żeby sprawdzić, czy derka twojego konia jest w jednym kawałku. Nigdy nie jest.
- Skąd takie pustki? – trochę się dziwisz, kiedy przyjeżdżasz do stajni, a tam wita cię tylko skrzypiący mróz i absolutna pustka. Ale w sumie tym lepiej dla ciebie – przynajmniej nikt nie będzie ci zajeżdżał drogi na hali. No i jazda bez loży szyderców to zawsze przyjemność. I nawet się nie dziwisz, że koń na odchodne rzuca: “w sumie jest ok, ale derkę następnym razem kup mi czerwoną”. Pewnie ci się przyśniło, w końcu było już koło północy…
ADM