Robienie zdjęć na własną rękę jest super, ale na pewnym etapie fotografowania przestaje to wystarczać. Dziś chcę Wam trochę opowiedzieć o tym, jakie formy współpracy fotograficznej można nawiązać i czy warto się w coś takiego angażować.
Co może nam dać taka współpraca?
Przede wszystkim spore możliwości rozwoju i poszerzenia portfolio. Wiadomo, najlepiej specjalizować się w jednym temacie, bo jak ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Ale trzeba sprawdzić swoje siły także w innych dziedzinach fotografii. Stąd też u mnie chęć do podejmowania wyzwań typu robienie zdjęć na ślubach czy imprezach rodzinnych i coraz większe kroki w fotografii ludzi, a nie tylko koni i ludzi. 😉
Z kim się bratać?
Tak naprawdę możliwości współpracy są nieograniczone. Na każdej płaszczyźnie znajdzie się ktoś, kto w pewnym momencie będzie potrzebował zdjęć. I kto wie, może wtedy zwróci się do nas? Jeśli chodzi o branżę jeździecką, to na pewno warto poznać się bliżej z jakimś ośrodkiem jeździeckim. I tutaj opcje rozwoju mamy ogromne! Zwłaszcza, jeśli jest to większy ośrodek, aczkolwiek sama po sobie wiem, że przydomowe stajenki też da się dobrze wykorzystać fotograficznie. 🙂 Mamy więc możliwość szlifowania umiejętności w zakresie portretów koni, zdjęć w ruchu, sesji plenerowych i treningowych, a w końcu fotorelacji z zawodów.
I w moim przypadku było tak, że zaczynałam od zwykłych pstryków w stajni. Oczywiście, na początku ucinając uszy i kadrując tak, że niebo spadało na ziemię, „wyłapywałam” najgorsze z możliwych faz chodu i zepsułam tysiące ujęć. Równocześnie szukałam swojej drogi w obróbce, popełniłam mnóstwo fotograficznych gaf i zdecydowanie aktualnie nie podpisałabym się pod tamtymi zdjęciami… Ale przez to przechodził każdy, bo trening czyni mistrza! Mnie zdjęcia robione weekend w weekend podczas jazd znajomych nauczyły wyczucia i precyzji. Potem zaczęły się zdjęcia na zawodach, najpierw podwórkowych i przypadkowych, później wyższej rangi, a na Pucharze Polski WKKW i Cavaliadzie kończąc.
Formy współpracy fotograficznej
Mówiąc o współpracy mam też na myśli liczne znajomości w branży, zarówno końskiej jak i fotograficznej. I jest to wielu wspaniałych fotografów, których poznałam w ostatnich latach i na których mogę liczyć. I to zarówno w kwestii sprzętowej (typu „potrzebuję obiektywu do testów / zlecenia”, jak i w kwestii konstruktywnej krytyki zdjęć. Poza tym są to ludzie, z którymi można wspaniale spędzić czas, nie tylko na fotografowaniu. 😉 W czasie swojej fotodrogi poznałam też wielu jeźdźców, znanych i jeszcze nieznanych, z którymi utrzymuję kontakt także poza zawodami.
W miarę „bycia w światku” wprawnymi fotografami zaczynają interesować się także różne firmy. Wzrasta zainteresowane zdjęciami do katalogów czy na plakaty i banery. Pojawiają się także propozycje z różnych redakcji w sprawie wydruku zdjęć. I to był dla mnie pewien przełomowy moment, kiedy moja mała fotografia wyszła poza ramy internetu i stała się namacalna. 🙂
Czy warto współpracować z innymi?
Moim zdaniem – jak najbardziej tak. Jest to w dużej mierze motor napędowy naszego rozwoju, jak również motywator do podejmowania nowych, czasem nieznanych wyzwań. Można przy tym się wiele nauczyć i równocześnie zdobyć znajomości, które będą wykraczać daleko poza sferę zawodową!
Tekst: Katarzyna Lichnowska