Zwierzęcy mieszkańcy stajni to nie tylko konie. Poza nimi jest także kilka innych gatunków, które są częścią jeździeckiego świata. Chociaż nie wszystkie zwierzęta w stajni witane są przez pensjonariuszy równie ciepło, to w większości przypadków z ich obecnością trzeba się po prostu pogodzić.
Zwierzęta w stajni
- Gołąb – gdziekolwiek jesteś – on też tam jest. Wygląda zza winkla, by złowieszczo gruchać. Lubi także przesiadywać na elementach mocujących dach hali, by w odpowiednim momencie wzbić się w powietrze, płosząc konia. Czasami wchodzi w układ z jaskółkami, z którymi wspólnie buszuje w składzie owsa. Może wydawać się niezbyt rozgarnięty, ale w tych niezbyt inteligentnych oczach kryje się prawdziwy ptasi geniusz zła. Biada temu, kto zaparkuje samochód w zasięgu gołębia, któremu zaszedł za skórę.
- Kot – jego główne zajęcia to leżenie w słońcu i płoszenie koni na hali. To ostatnie opanował do perfekcji graniczącej z magią. Możesz dysponować w pełni oświetloną przestrzenią, a kot i tak znajdzie ten jeden jedyny kąt, z którego wystrzeli jak torpeda. Oczywiście w najmniej oczekiwanym momencie. W przerwach miedzy wylegiwaniem się i straszeniem hobbystycznie zajmuje się dekoracją wnętrz. Lubi ozdobić powierzchnie siodła jakimś wzorem albo przearanżować sposób ułożenia derek. Chociaż teoretycznie został zatrudniony do łapania myszy, to zwyczajnie nie ma na to czasu.
- Pies – wszędzie go pełno i nie potrafi usiedzieć na miejscu. Wszystkie czynności są jego ulubionymi. Czyszczenie konia? Super! Wyprowadzanie konia! Świetnie! Gonienie konia! Fantastycznie! (Chociaż to ostatnie tylko do czasu…) Jeżeli brakuje ci energii w stajni, zawsze masz pod ręką nieustannie naładowany akumulator. Kiedy trenujesz, pilnie cię obserwuje i komentuje każde ćwiczenie. Kiedy nie jeździsz, robi obchód całego terenu, by mieć pewność, że wszystko jest na swoim miejscu i nigdzie nie leży jakieś porzucone jedzenie.
- Mysz – to samozwańczy kontroler jakości paszy. Często próbuje jej, zanim twój koń nawet zdąży o niej pomyśleć. Po cichutku wygryza sobie dostęp do najpilniej strzeżonych worków. Z chęcią zajmie się także nieużywanymi derkami, moszcząc sobie w nich godne pozazdroszczenia apartamenty. Kiedy nie je, lubi przebiec się po rurach od kanalizacji lub poprzegryzać kable. Życie na krawędzi to jej żywioł.
- Dzik – pojawia się i znika. Zazwyczaj pozostawia po sobie niezatarte wrażenie w postaci przekopanych pastwisk. Zjawia się pod osłoną nocy, by odejść z pierwszymi promieniami słońca. Nie lubi działać przy świadkach, dlatego w razie ewentualnego spotkania pozbywa się ich (np. wysyłając na drzewo).
Tekst: Judyta Ozimkowska