Jest kilka(naście) takich pytań, których fotografowi lepiej nie zadawać i parę tematów, których nie powinno się poruszać. Co mnie najbardziej denerwuje w pracy fotografa? Uchylę Wam rąbka tajemnicy.
Żyjemy w czasach, kiedy wszystko jest dostępne w internecie, można sobie wymyślić cokolwiek i jest 98% szans, że znajdziemy to w Google. Tak jest też ze zdjęciami. Co więcej, wielu twórców ma swoje fanpage’a na Facebooku czy innych platformach społecznościowych. I niestety wśród wielu ich użytkowników panuje przekonanie, że jeśli ktoś się podzielił danym zdjęciem to śmiało można je ściągnąć, a nawet (zgrozo!) usunąć jego podpis i uznać je za swoje. Taka tendencja jest niestety zauważana przeze mnie na wielu stronkach dotyczących jeździectwa, znaki wodne są często obcinane, a publikujący nie raczy nawet podpisać autora zdjęcia. Jakiś czas temu, wraz z grupą innych końskich fotografów, doprowadziliśmy do zamknięcia kilku fanpage’y, na których właścicieli nie działały prośby o dodanie podpisu, co więcej, burzyli się, że wcale nie mają takiego obowiązku. Wystarczy kilkanaście zgłoszeń takiej strony i przestaje ona istnieć. Warto? Dla nas tak, bo dowodzimy, że kradzież zdjęcia nie pozostanie bez kary. Dla twórcy strony niekoniecznie, bo często kasowane są owoce jego dłuższej pracy… Ściąganie zdjęć z sieci, bez wiedzy i zgody autora jest lekceważeniem jego pracy. Często ludzie nie zdają sobie sprawy, ile czynników składa się na efekt końcowy zdjęcia. To nie tylko naciśnięcie migawki, przysłowiowy pstryk i gotowe. W moim przypadku łączy się to z dojazdem w dane miejsce, nierzadko odległe, wykorzystaniem umiejętności, których nabierałam przez dłuższy czas, i sprzętem, który swoje kosztuje.
Co jeszcze denerwuje w pracy fotografa?
Mieliście kiedyś sesję zdjęciową? Czy po skończonej pracy zapytaliście fotografa, kiedy będą zdjęcia? Czy oburzyliście się na wieść o dosyć długim czasie oczekiwania? Tak, pytanie: „Kiedy mi wyślesz zdjęcia?” doprowadza większość z nas do szału. 😉 Nasza praca nie kończy się w momencie kończenia robienia zdjęć. I również nie zaczyna się razem z początkiem sesji. Jak wygląda cała „otoczka” już Wam kiedyś pisałam i to wcale nie jest takie hop siup. Sama po sobie wiem, że jak przywożę ciekawy materiał to nie mogę się doczekać, kiedy do niego siądę, żeby przejrzeć, obrobić i podzielić się z resztą świata. Naprawdę, chcę to zrobić i daje mi to mega radość, ale pytania tego typu nie sprawią, że moja doba się wydłuży i będę mogła posiedzieć przy komputerze jeszcze godzinę więcej. A mogłyby… 🙂
Na chwilę obecną te dwie sprawy są tym, co najbardziej mnie denerwuje w pracy fotografa. Wiadomo, w miarę upływu czasu i nabierania doświadczenia, priorytety się zmieniają. Pamiętam, że kilka lat temu denerwowało mnie, że ktoś obok mnie też robi zdjęcia – „och nie, ukradnie mi ujęcie!”, a teraz już się tylko śmieję z tego, że kiedyś mogłam tak twierdzić. Wszystko przychodzi z czasem, a nerwy z czasem też przechodzą. 🙂 Pamiętajcie, fotograf to też człowiek, nawet całkiem ludzki, i chce jak najlepiej. Jeśli Wam coś nie pasuje i jest to logicznie uargumentowane – powiedzcie mu. Powiedzcie mnie, ja też się ciągle uczę. 🙂
ADM