Chcesz naturalnie wspierać zdrowie i odporność swojego wierzchowca? Może powinieneś zainteresować się ziołolecznictwem! To nowoczesna metoda, oparta o naturalne instynkty koni.
Bar ziołowy dla koni
Zioła w diecie koni są naturalnym i stałym elementem, jeśli tylko zwierzęta mają dostęp do zróżnicowanych pastwisk. Zarówno dzikie, jak i wtórnie zdziczałe konie nie żywią się samą trawą (chociaż stanowi ona główny składnik diety), ale oprócz niej jedzą gałązki, krzewinki i właśnie zioła. Są one nie tylko używane do łagodzenia dolegliwości ale im zapobiegają, choćby pospolity rumianek czy mięta, tak jak u ludzi łagodzące nadmierną fermentację w jelitach czy ból brzucha. Stepy, dzikie łąki i górskie murawy porastają rośliny o działaniu przeciwzapalnym, na kaszel, antybakteryjnych, łagodzących skutki infekcji, wspierające wątrobę, czy nerki.
Również klacze źrebne i po oźrebieniu korzystają z odpowiednich dla swojego stanu roślin. Od czasu do czasu, zwierzęta sięgają po niesmaczne, ale silnie i skutecznie działające przeciwrobaczo gatunki, jak piołun czy wrotycz. Potrafią też nacierać się odpowiednimi liśćmi przeciw pladze owadów (czeremcha) a zimą przeciw zalęganiu sie pasożytów w grubym futrze (sosna, zwłaszcza składniki jej żywicy).
Konie przystosowane są do ciągłego pobierania bogatego we włókno pokarmu, który nie tylko jest źródłem składników odżywczych, ale również ciepła zimą (ciepło wytwarzane jest dzięki bateryjnej fermentacji włókna w jelicie grubym). Dlatego muszą jeść spore ilości trawy lub/i siana. Ilość pobieranej paszy to między 10 a nawet 40 kg dziennie (zielonka). Dlatego często ‘coś może pójść źle’ w układzie pokarmowym, i choćby zioła trawienne powinny być normą, a nie dodatkiem od święta w diecie konia. Po prostu – lepiej zapobiegać, niż leczyć. Takie gatunki to rumianek, czy mięta. Często u naszych domowych koni obciążona jest również wątroba (np po podaniu leków czy odrobaczaniu, ale też przy karmieniu kiepskiej jakości paszą; temu organowi pomaga mniszek, pokrzywa) i układ ruchu – przytulia, kora wierzby to standardowe zioła wspierające te organy.
Należy pamiętać, że koń waży średnio 500 kg, a zjada kilkanaście do kilkudziesięciu kg roślinnej paszy na dzień (czy to jest siano, czy ziarno, czy gotowa pasza – to są kilogramy roślin po prostu) więc łyżeczka ziół (też roślin) nie ma dla niego znaczenia. Konie potrzebują końskich dawek, zwykle między 100 a 500 g na raz, aczkolwiek jeśli dostęp do ziół jest stały, to jedzą ich mniej, bo sobie szybko uzupełniają niedobory, na bieżąco. Potrafią dobrać sobie rodzaj i dawkę ziół, ale muszą ich mieć dużo do wyboru. Np klacz shire Rosey pewnego dnia naciągnęła sobie nogę. Pierwsze 3 dni pobierała zioła przeciwzapalne (np kora wierzby, krwawnik). Po 3 dniach zupełnie zmieniła zainteresowania – przede wszystkim na owoc róży który wspomaga odbudowę tkanki łącznej. Instynkt daje zwierzęciu możliwość takiego samego postępowania, jak nam wiedza o tym, że faza zapalna gojenia urazu trwa 3 dni a po niej mamy fazę odbudowy tkanek.
Czy mój koń się nie zatruje?
Podstawowa obawa właścicieli dotycząca ziół to: czy koń się nie zatruje. Nie – o ile nie będziemy przestrzegać kilku zasad. Po pierwsze, nigdy nie wolno go zmuszać i oszukiwać (np dodatkiem melasy) do jedzenia ziół. Często odrzucane są zioła silnie działające (np czosnek) bo nie każdy koń i nie zawsze może je stosować. Przed zaproponowaniem ziół, musi być prawidłowo karmiony (cały czas dostępna pasza objętościowa), nie głodny (np konie mające mało siana na noc są rano bardzo wygłodzone i rzucają się na każde jedzenie) i nie zestresowany.
Dlatego bar ziołowy proponujemy zwierzęciu najedzonemu w spokojnym otoczeniu, a nie np zaraz po jeździe/przed porannym karmieniem itd. Konie domowe zachowują instynkt mówiący im, co jest jadalne. Dowodem na to są stada utrzymywane dziko i półdziko, a wywodzące się od domowych, ‘stajennych’ zwierząt. Tak trzymane są nie tylko koniki polskie w Popielnie, ale także liczne stada hucułów a nawet ras szlachetnych, np małopolskich. Jeśli przejdziemy się po ich bujnych pastwiskach to owszem napotkamy tam rośliny trujące! Nie stanowi to jednak problemu, gdy konie mają wybór i duży areał do dyspozycji.
Skąd wiec zatrucia?
Po pierwsze, zerwanie przez zestresowanego konia np gałązki cisu. To bardzo trująca roślina – jedna lub kilka gałązek wystarczy. Zatrucie cisem zwano ‘chorobą koni grabarza’ – znudzone zwierzęta podczas ceremonii pogrzebowej czasami skuszały się na wszechobecny na cmentarzach cis, często niestety z fatalnym skutkiem. Na szczęście brak jest w naszym kraju drugiej rośliny równie kuszącej a o podobnie niskiej dawce śmiertelnej. Owszem, trujące są wszelkie ogródkowe ozdobne rośliny cebulowe (amarylki, narcyzy, tulipany, także wiele kwiatów domowych) ale konie nie sięgają po nie i łatwo odróżniają ich listki od ździebeł trawy. Druga przyczyna – brak wyboru. Konie na nudnym, łysym padoku bez siana i mają do dyspozycji np tylko kasztany/akacje/bukszpan albo nic przez kilka godzin. Podobnie np zdarza się u dzikich brumby australijskich, zepchniętych i zamkniętych przez farmerów na terenach porośniętych np tylko jednym rodzajem roślinności (zatrucie redstem, ktory jest cennym ziołem ale nie może być jedyną paszą). Dalej zdarzają się zatrucia celowe, zatrucia środkami ochrony roślin, opryskami i in. Szkodliwie działają też rośliny spleśniałe, zaparzone, stęchłe, niezależnie, czy to trawa, czy zioła – ważne jest więc właściwe suszenie i przechowywanie.
Należy tu pamiętać, że zioła bezpieczne dla konia to te, które rosną na stepach i łąkach w naturalnym obszarze jego bytowania.
Z tego wynika, że zioła np amazońskie, chińskie, afrykańskie są już inną dziedziną. O ile zioła łąkowe koń może sobie sam dobierać, o tyle zioła egzotyczne powinien dawkować i przepisywać specjalista. Dlaczego? Nasz podopieczny może być pierwszym w historii koni, który zetknął się z jakaś np amazońską lianą o specyficznym składzie. Instynkt go nie przygotuje na to i nie wiemy, jaki będzie efekt. Tu można polegać tylko na badaniach i doświadczeniu osób praktykujących konkretne gałęzie ziołolecznictwa (lub ryzykować, ale po co, skoro mamy mnóstwo gatunków sprawdzonych, krajowych ziół łąk i pastwisk). Nie od dziś wiadomo, że najzdrowsze dla nas jest pożywienie i zioła z naszej strefy klimatycznej – dla koni tak samo. Można też zauważyć, że preferują na co dzień zioła łagodnie działające. Te o ostrym działaniu (piołun, wrotycz) wybierają np dla odrobaczenia.
Zioła nie tylko są elementem diety. Ich druga, ważna rola to wskazówka dla właściciela, mówiąca o potrzebach i problemach organizmu. O ile koniom trzymanym w standardowych stajniach i hotelach (małe wybiegi, duże skupisko, duża rotacja, wyjazdy itp) nie wystarczy odrobaczanie ziołami (niezbędne są środki farmakologiczne od lekarza weterynarii) o tyle obserwacja ich apetytu pozwala nam np w porę poznać, że pora na odrobaczanie. Jeśli koń nagle zajada się piołunem lub wrotyczem, to czas na pastę.
Nasz ekspert: Joanna Smulska