Chory koniarz – czy na świecie może być ktoś bardziej nieszczęśliwy? Do stajni jechać nie można, trenować nie można, katar, kaszel i gorączka… Jako że sezon grypowy w pełni, opisujemy 5 rzeczy, które pociągający nosem koniarze na pewno będą robili w chorobie!
5 rzeczy, które robi chory koniarz
- Telefon pod ręką. To absolutny numer 1. Ostatecznie przez te kilka dni, które spędzisz obłożnie chory, może zdarzyć się WSZYSTKO. Zaczynając od kulawizny czy kolki twojego podopiecznego, przez całkowitą demolkę stajni, huragan, pożar, a kończąc na wizycie znanego trenera, na którego czekasz od pięciu lat i na pewno przyjedzie niezapowiedziany akurat kiedy ciebie nie będzie! Drugiego dnia choroby zaczynasz mieć wrażenie, że stajenni znajomi poblokowali twój numer… ale nie, to nie może być prawda!
- Konie, konie dookoła! Skoro nie możesz pojechać do stajni, przynajmniej sprawisz, że twoje najbliższe otoczenie będzie jak najbardziej przypominało o wytęsknionym hobby. Będziesz więc nie tylko czytać książki jeździeckie i oglądać jeździeckie filmy, ale też postarasz się, żeby chusteczki do nosa były w opakowaniu z wzorem konia. Oczywiście prozdrowotnej herbaty z miodem nie wypijesz z innego kubka niż taki z wizerunkiem konia – bo po prostu nie masz innego…
- Medycyna czy weterynaria? Oczywiście w niektórych chorobach warto zaufać lekarzom. Ale przecież doskonale wiesz, jakie ziołowe suplementy wzmacniają odporność i pomogą ci szybko wrócić do formy! No i po co kupować jakieś rozgrzewające maści w aptece, skoro masz akurat w domu jeszcze nieotwartą wcierkę rozgrzewającą…? Polarowe owijki także świetnie się sprawdzą w roli ocieplacza… Właściwie może w ogóle zadzwonisz do weterynarza zamiast iść do przychodni?
- Czas na zakupy! Wreszcie masz czas przejrzeć strony internetowe wszystkich sklepów jeździeckich, nadrobić zaległości w nowinkach… ok, bądźmy szczerzy. Teraz, kiedy w ciągu dnia jesteś sam w domu, możesz odebrać od kuriera paczkę z nowymi czaprakami i nikt, NIKT się nie zorientuje!
- Pojedziesz do stajni. Tak tak, nie wolno wychodzić z domu, dopóki nie będziemy w pełni zdrowi, ale niech pierwszy rzuci kostką słomy, kto nigdy nie pojechał do stajni z katarem i gorączką. Może nie zrobisz tego pierwszego czy drugiego dnia, ale kiedy poczujesz się trochę lepiej, zaraz wyruszysz sprawdzić, czy w stajni wszystko w porządku. Uważaj tylko, żeby potem nie zapłacić za tę chwilę słabości kolejnym nawrotem choroby… i punktów 1-4!
Anna Mędrzecka