Bycie rodzicem osoby, która ma totalnego bzika na punkcie jeździectwa, to prawdziwe wyzwanie. Czego nie chcą słyszeć rodzice koniarza? Oto nasza – zapewne mocno okrojona 😉 – lista.
Czego nie chcą słyszeć rodzice koniarza?
- “Spadłam dzisiaj z konia i….” – informacja o zalicznonej glebie to na pewno top of the top, jeżeli chodzi o zdania, które mrożą rodzicom koniarza krew w żyłach. Nic więc dziwnego, że sprytni jeźdźcy wplatają tę informację w rozmowę niby mimochodzem, na przykład pomiędzy pochwałą dla ulubionego konisia, a wiadomością o tym, że po raz pierwszy pokonali na treningu okser! I chociaż tłumaczenie, co to właściwie jest okser, mogłoby być niezwykle ciekawe i długie, to niestety takie przykrywki zazwyczaj na nic się nie zdają… Rodzic już usłyszał to, co najważniejsze!
- “Przyniosłam do prania parę czapraków…” – mamy koniarzy posiadają supermoce. Co do tego nie mamy wątpliwości! Umiejętność odeprania i odkłaczenia nawet najbardziej znoszonych końskich akcesoriów to na pewno jedna nich, ale nie oznacza to, że mamy chciałyby z niej bardzo często korzystać. Zwłaszcza, że zazwyczaj “parę czapraczków” oznacza tak naprawdę jeszcze 2 derki, komplet ochraniaczy, parę bryczesów, które od roku zalegały w twojej stajennej szafce i… no właśnie, co jeszcze? 😉
- “Ooo nie! Wtedy jadę na konie!” – żegnajcie sielankowe rodzinne weekendy, podwieczorki u babci lub domowe obowiązki. Ku utrapieniu rodziców, koniarz, który złapał prawdziwego bakcyla, będzie teraz podróżował do stajni przy każdej możliwej okazji i w każdy wolny dzień. Tylko dlaczego argument “mam wtedy trening!” nie robi na nie-koniarzach odpowiedniego wrażenia? Tego niestety nie wiemy…
- “Czy mógłbyś mnie podwieźć?” – jedna z najważniejszych umiejętności, którą powinien posiąść koniarz, kiedy tylko będzie już do tego uprawniony, to prowadzanie samochodu! Dzięki temu uwolni swoich rodziców od dwóch opcji: wożenia rozbrykanej (dosłownie i w przenośni ;)) pociechy do stajni w każdej wolnej chwili lub zamartwiania się o to, czy dwugodzinna podróż do stajni trzema autobusami przebiegła nastoletniemu koniarzowi bez problemu. Czy kogoś jeszcze trzeba przekonywać? 😉
- “Mamo, tato – kupiłam konia!” – nie ma co ukrywać. Tej informacji rodzina dorosłego koniarza boi się najbardziej! Dlaczego? Wcale nie chodzi o to, że pogardzają pasją jeździecką. Wręcz przeciwnie – widzą, jak bardzo jesteś nią zafascynowana/y i być może nawet Ci kibicują. Jednak własny koń to krok, który absolutnie ich przeraża. Oznacza bowiem, że… nie ma już dla Ciebie ratunku i przepadniesz w stajni na wieki!
Tekst: Magdalena Pertkiewicz