Słoma, siano i owies. Dla jeździeckiego laika końskie menu musi wyglądać bardzo ubogo. Nic dziwnego, że ci co bardziej pomysłowi pragną je w jakiś sposób urozmaicić. Niestety najczęściej nie tymi produktami, którymi należy. Oto kilka z żywieniowych pomyłek, które można znaleźć w końskim żłobie.
7 rzeczy, które nie powinny znaleźć się w końskim żłobie
- Pączki – tutaj karmiący potrafią zaskoczyć i lubią dopieścić końskie podniebienia. Pączki z lukrem, z dżemem, z czekoladą lub budyniem to nie tak znowu rzadcy goście w końskich żłobach. Niektórzy myślą, że jak pączek trochę zeschnie z wierzchu, to magicznie zamienia się we wspaniałą końską przekąskę. Otóż nie. Są nawet zwolennicy teorii, że ilość posypki jest wprost proporcjonalna do prozdrowotnych właściwości pączka.
- Pizza – tak, to nie żart. Kto nie widział w końskim żłobie kawałka tłustej pepperoni, ten nie zna życia. Zwłaszcza, gdy kawałek ten nosi na sobie ślady końskich zębów. W takich sytuacjach wybiegający z boksu właściciel ma sporą szansę przekroczyć barierę dźwięku. Dwukrotnie. Czasami kuszący aromat ciasta na pizzę działa na konie silniej, niż najsilniejszy instynkt. Niestety jelita z reguły pozostają nieczułe na ten romans i reagują po swojemu. Kolką.
- Spleśniały chleb – ścieżki, którymi podążają myśli osób dających koniom spleśniałe pieczywo pozostają niezbadane. Muszą oni mieć albo dużą ufność w koński system trawienny, albo wierzyć w zbawienne działanie pleśni. Najlepiej takiej zielonej i puszystej. No bo jak inaczej wytłumaczyć kilogramy zielonych kajzerek, kromeczek i tym podobnych, które masowo lądują przed końskimi nosami?
- Batony – z im większą zawartością czekolady, tym lepiej. Wszak koń musi mieć dużo energii do pracy, biegania i walki z nieuchronną niestrawnością. Pół biedy, jeżeli słodycze zostały wyjęte z opakowania. Niestety część odwiedzających wykazuje niepokojąco wielką ufność w manualne zdolności koni i zostawia słodycze w papierkach.
- Ciastka – zdarzają się nawet torty z kremem. Wszak nic tak nie poprawia nastrojowi koniowi, jak solidna porcja ciasta czekoladowego z bitą śmietaną. Niestety radość jest z reguły dość krótka i trwa do przyjazdu weterynarza. Któremu z kolei nic tak nie poprawia humoru, jak wysokość rachunku za wizytę.
- Chipsy – chrupiąca i aromatyczna przekąska przebojem wdarła się na żywieniową listę pomyłek. Ci, którym zależy na zbudowaniu więzi z koniem lubią częstować go ociekającymi tłuszczem plasterkami prosto z ręki. Oczywiście znajdą się kopytni amatorzy tego typu rozrywek. W końcu przekąska, w dodatku słona i za darmo (a często i w nieograniczonej ilości), to oferta, której nie sposób odrzucić.
- Kanapki – nic tak nie krzepki, jak kanapka z wędlinką i masełkiem. Najlepiej złożona na pół. Przyłapani na gorącym uczynku oburzają się, że mieliby dawać koniowi suchy chleb. Przed wyprawą do stajni zawsze zaopatrują się w świeżutkie pieczywo, które najchętniej dawaliby koniowi jeszcze gorące i pachnące. Argumenty zdrowotne do nich nie przemawiają. Może i byłby to jego ostatni posiłek, ale za to jaki!
Tekst: Judyta Ozimkowska