Błotnista pogoda nie ma litości dla właścicieli koni, zwłaszcza tych, które gustują w kąpielach ziemnych. Rozmoknięta gleba to idealna pożywka dla spragnionych brudu i unikających higieny na co dzień koni. Błotnista panierka czasami ma kolejne warstwy, a ich usunięcie graniczy z cudem. Zazwyczaj przebiega ono według określonego schematu.Oto typowe etapy czyszczenia konia z błota!
Etapy czyszczenia konia z błota
- Determinacja – podchodzisz do konia z jasno określonym celem – pragniesz usunąć z niego wszystko co zbędne – zwłaszcza błoto i jego pochodne. Czujesz, że jestem królem życia i nic cię nie powstrzyma przed wykonaniem tego zadania. Jest w tobie ufność i odwaga, która cechuje odkrywców i waleczne dusze. Wiesz, że los ci sprzyja.
- Zwątpienie – po pierwszej euforii nie ma już śladu i czujesz, że siły powoli cię opuszczają. To, co wydawało się prostym zadaniem urosło do rangi wyzwania, które znacznie przerasta twoje możliwości. Omdlewające ze zmęczenia ręce i brak widocznych efektów dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy. Masz wręcz wrażenie, że koń wygląda jeszcze gorzej, niż przed twoimi zabiegami. To może dobić.
- Załamanie – masz wszystkiego dość i najchętniej zostawiłbyś konia w błocie, które tak kocha. To nic, że nie do końca pamiętasz już, jakiej jest maści. Skoro jest szczęśliwy może nie warto się z tym kłócić? Tym bardziej, że już od tygodnia leczysz odciski na dłoniach i ciągle czujesz piasek chrzęszczący w zębach. Presji nie wytrzymało nawet zgrzebło, które zakończyło żywot pokonane przez pancerne warstwy nagromadzone przez twojego wierzchowca.
- Rezygnacja – trudno – jesteś pokonany i nic z tym nie zrobisz. Po co w ogóle podejmować się czyszczenia, skoro ono i tak nie przynosi efektów? Przecież to bez sensu. Po co uszczęśliwiać konia na siłę. Ostatecznie on sam jest zadowolony z tego, jak wygląda. Może nie warto walczyć z tym, czego nie możemy zmienić. Po co toczyć bój, którego wynik jest do przewidzenia? Może warto po prostu poddać się z godnością?
- Akceptacja – wiesz już, że przegrałeś, ale jesteś z tym pogodzony. Uznajesz, że są siły potężniejsze od ciebie, z którymi nie ma co walczyć. Poddajesz się z godnością i odchodzisz w stronę zachodzącego słońca, co jakiś czas strzepując z rękawa grudy błota i wytrząsając piach z włosów. Twój trud skończony. Oczywiście twój koń w ogóle się tym nie przejmuje i z lubością kładzie się w kolejnej mokrej kałuży z błogim wyrazem pyska. Przysiągłbyś, że słyszysz jego szyderczy śmiech dobiegający z błotnych odmętów.
Tekst: Judyta Ozimkowska