Derkowanie koni to nie jest łatwe zadanie. Zwłaszcza przy temperaturach, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jest to nie lada wyzwanie, które często sprawia, że właściciela wierzchowca ogarniają wątpliwości i ma on nieuzasadnione lęki. W całej tej aktywności można rozróżnić etapy derkowania konia i wspomóc się dobrym humorem. 😉
Etapy derkowania konia
1. Nadzieja – właściciel jest zachwycony swoim pomysłem derkowania wierzchowca i z nadzieją patrzy w przyszłość. Już oczami wyobraźni widzi zawsze czystego konia, który nie poci się nadmiernie na treningu i szybciutko wysycha pod polarową derką. Dzięki temu jeździec widzi współpracę ze zwierzęciem w jasnych barwach i wierzy, że nic przykrego go nie spotka. Z wiadomych względów nie bierze pod uwagę tego, że cokolwiek może pokrzyżować mu plany i stanąć na drodze do jego szczęścia.
2. Działanie – nadszedł czas, by od słów przejść od czynów. Zatem jeździec kupuje milion różnych derek o różnej grubości i przeznaczeniu. Wnikliwie analizuje prognozę pogody, by optymalnie dopasować rodzaj okrycia do warunków atmosferycznych. By to zrobić, nie rozstaje się ze specjalną aplikacją i ciągle sprawdza jej wskazania. Przy okazji oczywiście stawia na nogi połowę załogi stajennej, by mieli na uwadze dobrostan jego konia i interweniowali w razie zmiany pogody. Stworzył nawet specjalną rozpiskę na tę okoliczność z miejscem do wpisywania daty i godziny sprawdzenia.
3. Zwątpienie – przychodzi ono najczęściej w chwilach najcięższej próby. Na przykład wtedy, kiedy nocą jest na zewnątrz minus tysiąc stopni, a w ciągu dnia oscyluje ono w okolicach zera. Powoduje to narastająca frustrację i kompulsywne dzwonienie do stajni i pytanie, czy koniowi nie jest za zimno/ za ciepło/ za jakkolwiek. Jeżeli pada śnieg lub deszcz pierwszą, myślą staje się „czy derka to wytrzyma” albo „czy poprzednia na zmianę zdążyła już wyschnąć”. Od tej pory samopoczucie właściciela zwierzęcia staje się nierozerwalnie związane z wahaniami temperatury i jakością pogody.