Fizjoterapia u koni staje się coraz bardziej popularna. Wiadomo – różne spięcia i krzywizny w znaczącym stopniu determinują końską sprawność i możliwość zaangażowania się w trening. Jednak o ile wierzchowce zaczynają dostawać opiekę, której potrzebują jako sportowcy, o tyle sami jeźdźcy zdają się zapominać, że ich sprawność też jest ważna dla dobrego i dającego radość treningu. A przecież są równie ważni, co ich podopieczni. Może czas, aby popularna stała się też fizjoterapia jeźdźca?
Sama długo ignorowałam to, co dzieje się z moim organizmem. Bóle głowy zbywałam tabletkami a bóle szyi starałam się rozgrzewać domowymi sposobami Jednak w pewnym momencie dyskomfort był tak duży, że zaczął przeszkadzać w codziennym funkcjonowaniu. Oczywiście zanim dojrzałam do tego, by samej wybrać się do specjalisty, mój koń zdążył zaliczyć co najmniej trzy sesje z końskim masażystą, zjadł preparat na stawy i mógł cieszyć się sesjami rozciągania po każdym treningu. W tym czasie ja męczyłam się ze sztywnym karkiem, ciągłymi migrenami i problemami ze snem. W końcu jednak dojrzałam do decyzji i postanowiłam udać się do osteopaty, który miał nadać mojemu życiu nową jakość. Szłam tam nie tyle będąc sceptyczna, co raczej nie mając wielkiej nadziei na poprawę mojego stanu. Na szczęście ogromnie się myliłam.