Konie, na których grzbietach pędziła historia
Wybitne konie, których imiona zapisano w kartach historii, to przede wszystkim konie wojenne przywódców, konie wyścigowe, konie sportowe. Jednak w XIX wieku ogromne zainteresowanie budził niejaki Hans, ogier, który umiał liczyć. Występy Hansa, w trakcie których ludzie zadawali mu najbardziej skomplikowane zagadki matematyczne, gromadziły tłumy.
Hans – koń, który liczył
Wilhelm von Osten, berlińczyk, próbował dowodzić, że zwierzęta są znacznie bardziej inteligentne, niż to się zwykło uważać. W 1900 roku kupił ogiera imieniem Hans. Hans zasłynął w świecie jako „mądry Hans”, koń, który umiał liczyć. Von Osten organizował występy, podczas których ludzie stawiali przed koniem zadania matematyczne, a on wystukiwał wyniki działań matematycznych kopytem. I tak zapytany o 5×5 stukał 25 razy. Próbowano oczywiście dociec istoty fenomenu Hansa. Występował sam, bez właściciela, którego podejrzewano o stymulowanie konia w tajemniczy sposób. Nadal udzielał właściwych odpowiedzi. Fałszerstwa nie było.
Prawda o Hansie wyszła na jaw, kiedy któryś z badaczy zdecydował się na zawiązanie koniowi oczu i uniemożliwienie mu kontaktu wzrokowego z publicznością. Hans pozbawiony wzroku nie zaczął nawet liczyć. Potem okazało się również, że Hans nie potrafił udzielić odpowiedzi osobom, które same nie znały rozwiązań zadawanych zagadek. Kiedy Hans wystukiwał kopytem wynik najbardziej skomplikowanych działań publiczność „w duchu” liczyła razem z nim. W chwili gdy do Hans wystukiwał oczekiwany przez wszystkich wynik pośród obserwujących można było wyczuć charakterystyczne zawieszenie, wstrzymanie oddechów, oczekiwanie. Na to czekał Hans. Wtedy przestawał liczyć i odbierał zasłużone marchewki. Hans odczytywał oczekiwania ludzi ze skutecznością do 95%.
Komunikacja niewerbalna
Historia Hansa to spektakularny przykład mistrzostwa koni na polu komunikacji niewerbalnej. Konie porozumiewają się między sobą w stadzie bezgłośnie. Dobrze wiemy, jak przekoloryzowane są filmowe sceny z końmi, które przejmująco rżą przy każdej okazji. Stado komunikuje się w ciszy. Mową ciała i sygnałami wysyłanymi poprzez stan emocjonalny poszczególnych osobników. W naturze, jako zwierzęta uciekające konie nie chcą być słyszane. Daleko nam do tego, aby nie zamieniwszy słowa w grupie kilkudziesięciu osób przemieścić się wspólnie w sposób zorganizowany, z jednakową prędkością, w konkretnie obranym kierunku. Dla koni to oczywiste i naturalne. Ta hiperwysoka wrażliwość na wszystko co niewerbalne sprawia, że reagują one na najdrobniejsze sygnały, które my ludzi wysyłamy będąc w ich towarzystwie. Nawet te, z których sami nie zdajemy sobie sprawy. Co więcej, konie zachowają się odpowiednio inaczej w zależności od tego, co zaobserwują, tym samym dając nam natychmiastową informację zwrotną o nas samych. Są czymś w rodzaju bezlitośnie obiektywnego lustra.