Jak połączyć jeździectwo z macierzyństwem? Czy koń musi pójść w odstawkę? Nasz ekspert podpowiada, jak przetrwać życiową rewolucję!
Jeśli w twoim życiu jest koń, dostosowujesz do niego wiele aspektów swojego życia. Jednak wszystko może się zmienić, gdy spodziewasz się dziecka. Jak połączyć jeździectwo z macierzyństwem?
Jak połączyć jeździectwo z macierzyństwem?
Coraz częściej mówi się o tym, że konie chcą nas rozumieć, że nas uczą, że są równorzędnymi uczestnikami relacji z człowiekiem. Niezależnie od tego czy jesteś klasykiem czy „naturalsem”, czy trenujesz skoki czy rajdy długodystansowe, jedno jest pewne: jeśli w Twoim życiu jest KOŃ, to bierzesz go pod uwagę. W tym, jak planujesz swój czas (jak po pracy najszybciej dojechać do stajni), w tym, gdzie mieszkasz (czy będzie dostatecznie blisko stajni), w tym, jaki masz samochód (czy w bagażniku zmieści się siodło, worki z paszą, oficerki, kalosze, marchewki…), w tym, z kim się przyjaźnisz (czy to ktoś, kto zniesie rozmowy o trzeszczkach, kolkach i rodzajach derek), w tym jak wydajesz pieniądze (na siodła, worki, marchewki, kalosze, trzeszczki, kolki, derki?). Całkiem poważnie rzecz ujmując – ważna życiowa lekcja, którą można odebrać mając konia, to właśnie lekcja brania innych pod uwagę w małych i dużych sprawach. Ta pozornie prosta kwestia leży u podstaw budowania satysfakcjonujących relacji. Jednak wszystko przestaje być, przynajmniej na chwilę, proste w momencie, gdy dowiadujesz się, że spodziewasz się dziecka. Szczególnie jeśli w Twoim życiu jest koń.
Idzie nowe
Ciąża to czasem trudny do zniesienia, a co dopiero opisania, stan euforii pomieszanej z niepokojem, błogostanu z wątpliwościami, smutku z radością. Jeśli doświadczenie to było już Waszym udziałem, to na pewno pamiętacie początkowy chaos, weryfikowanie mitów i przesądów, natłok nowych doznań i informacji. Jeśli rodzicielstwo to dla Was nieznane terytorium, wróćcie pamięcią do swoich początków jeździeckich. Przypomnijcie sobie jakie nowe były chociażby zapachy stajni i koni, jaki niezrozumiały był jeździecki żargon, jak trudno było opanować ciało i umysł dosiadając konia. Pamiętacie ile razy chciałyście się poddać, wyjść i więcej nie wrócić na ujeżdżalnię?
Strefa komfortu – to takie zachowania i sytuacje, w których czujemy się naturalnie i swobodnie. Wykonywanie czynności objętych strefą komfortu nie wymaga od nas zwiększonej koncentracji, sprawia nam przyjemność i relaksuje nas.
Strefa zagrożenia – to takie sytuacje, w których czujemy się niepewnie, obawiamy się śmieszności i porażki.
Człowiek, podobnie zresztą jak koń, jest istotą wysoce adaptacyjną. Dzięki temu nasz gatunek przetrwał. W procesie poznawania oswajamy nowości. Włączamy je do czegoś co nazywane jest „strefą komfortu” . Znowu posłużę się przykładem jeździectwa. Zakładając, że jest częścią naszego życia, że obcujemy regularnie z końmi, jest ono również w obrębie naszej strefy komfortu. Siodłanie konia, czynności pielęgnacyjne, dosiad i wiele innych rzeczy nie wymagają od nas szczególnych przygotowań, są raczej działaniami rutynowymi, jakby wdrukowanymi w naszą percepcję. Są to czynności dobrze nam znane, wykonując je jesteśmy zrelaksowani , możemy swobodnie rozmawiać, wybiegać myślą w czasie i przestrzeni poza „tu i teraz”.
Poza strefą komfortu jest „strefa zagrożenia”. To tam byliśmy wkraczając do świata koni i jeźdźców. To tam jesteśmy dowiadując się, że będziemy rodzicami. Wreszcie, to właśnie tam jesteśmy dowiadując się, że będziemy mamą kiedy już od lat jesteśmy amazonką. Decydując się na nowe doświadczenie spotkamy się z obawą, że zostaniemy ocenieni, i to w dodatku nieprzychylnie, że spotka nas porażka, że narazimy się śmieszność. Strefa zagrożenia blokuje entuzjazm nowych doświadczeń. Rzuca cień na każdą próbę oswojenia nowości i nauczenia się czegoś. Czasem jest tak przekonująca i aktywna, że skutecznie powstrzymuje nas przed sięganiem poza to, co już znane i oswojone . Tym sposobem wiele dziewczynek, które marzyły o jeździe konnej wyrosło na kobiety, które wciąż o tym jedynie marzą. Tym sposobem wielu utalentowanych jeźdźców nigdy nie stanie się zawodnikami sięgającymi po laury zwycięstwa w ukochanych dyscyplinach.
Tym samym sposobem czas ciąży to dla wielu amazonek czas z dala od stajni, ujeżdżalni i koni. Obawiamy się o swoje bezpieczeństwo, o dyspozycyjność, o formę konia, o to jak pogodzimy obowiązki rodzica i opiekuna tak absorbującego zwierzęcia, jakim jest koń. Całe szczęście, równie często strefa zagrożenia staje się strefą konfrontacji i oswajania. Czasem jeden mały krok naprzód i odrobina akceptacji od innych, a w skrajnych przypadkach od siebie samego, wystarczą aby znaleźć się w „magicznej strefie” spełnionych marzeń. W miejscu, gdzie jeśli tylko się odważysz możesz sięgnąć dalej niż pozwoliła Ci własna wyobraźnia. Podobnie jak pierwszy udany galop, tak i 9 (czasem kompletnie nie jeździeckich) miesięcy, może diametralnie odmienić jakość Twojej relacji z końmi, a nawet z ludźmi.