Śliskie powierzchnie to zmora koniarzy. Zwłaszcza wtedy, gdy opanują one teren wokół stajni. Nie wiesz, jak poruszać się po lodzie? By przetrwać w mroźnej dżungli skorzystaj z kilku może komicznych, ale czasem naprawdę skutecznych sposobów poruszania się po niepewnym gruncie, które opracowali koniarze!
Jak poruszać się po lodzie?
- Na ślimaka – tutaj nie liczy się sposób a prędkość (raczej znikoma). Najlepiej, żeby była ona tak mała, by postronnemu obserwatorowi wydawało się, że właściwie nie ruszamy się z miejsca. Lub wręcz się cofamy. Nie jest to może najbardziej efektywny sposób poruszania się, ale z pewnością jest on jednym z najbezpieczniejszych. Najlepiej jest stosować go w trakcie ferii zimowych. Dwa tygodnie to wystarczający czas, by dojść od stajni na padok w prawdziwie ślimaczym tempie.
- Na wojownika – są ludzie, którzy próbują przestraszyć lód i pokazać mu, kto ma tę moc. Dominacja przede wszystkim. W tym celu robią groźną minę i z całych sił tupią w śliską pokrywę w czasie swojej przechadzki. Chociaż nie wygląda to może najlepiej, to trzeba im przyznać, że ta metoda bywa skuteczna. Śmiałe i zdecydowane kroki często pozwalają pokonać lodową warstwę oraz w miarę jednym kawałku dotrzeć do wyznaczonego miejsca.
- Na szpiega – jeżeli lód nie zorientuje się, że na nim jesteś, to nie będzie chciał cię przewrócić – proste. By utrzymać go w słodkiej i bezpiecznej dla nas niewiedzy, należy opanować sztukę skradania się. W tym celu trzeba stawiać duże, ale bezszelestne kroki. Najlepiej, jeżeli w trakcie będziemy się maksymalnie odchylać. Im komiczniej wyglądamy, tym większe szanse powodzenia naszej misji. Dla pewności można zakładać kominiarki.
- Na węża – to sposób dla tych, którzy potrafią porażkę przekuć w sukces. Jeżeli dotychczasowe metody zawiodły i już leżysz na ziemi, to możesz obrać inną drogę. Wystarczy, że rozciągniesz się na lodzie i zaczniesz pełzać na brzuchu. W tym celu zalecamy założenie kurtki przeciwdeszczowej. Jeśli się znacząco zmęczymy dla wzmocnienia efektu możemy zacząć obrazowo syczeć i złowieszczo mrużyć oczy. A ludzie? Niech gadają. Zapewne robią to z zazdrości.
- Na kangura – ten styl zakłada, że obraną drogę pokonuje się dużymi skokami. Przed wybraniem miejsca lądowania każdorazowo fachowo ocenia się miejsce i podłoże. Po profesjonalnej ocenie powinno nastąpić wybicie z dwóch nóg zakończone lądowaniem (może być z telemarkiem). Ważne, by w tę czynność włożyć całe serce. W innym wypadku ryzykujemy, że będziemy leżeć na lodzie, zanim dolecimy do wyznaczonego celu.
Tekst: Judyta Ozimkowska