Znajdziemy je w niemal każdej szkółce. Kucyki budzą postrach początkujących, ale w parze z bardziej zaawansowanym (i równie upartym jak on sam) młodym jeźdźcem, wywołują nierzadko uśmiech i podziw na twarzach obserwatorów. Tak naprawdę – jakie są kucyki?
Uparty kucyk
Słodka, puchata kuleczka na czterech kopytach, w której nie sposób się nie zakochać. Jest najmniejszy w całej stajni, a mimo to wciąż zgarnia najwięcej smakołyków (czego dowodem jest coraz okrąglejszy brzuszek oraz nieproporcjonalnie długi popręg przy maleńkim siodełku). Wywołuje uśmiech na twarzy stajennych gości… i przerażenie u najmłodszych adeptów jeździectwa, którym został przydzielony na lekcję.
Uparty kucyk wie bowiem doskonale, co zrobić, by jazda przebiegała według jego własnego planu. Czasem wydaje się dosłownie „nie do ruszenia”, a czasem, w strategicznym momencie, potrafi wywieźć z placu nieszczęśnika, który siedzi jego grzbiecie. Nie musi nawet przy tym forsować ogrodzenia, bo doskonale mieści się pod spodem. Niekiedy zwyczajnie „rozstawia sobie dzieci po kątach” (a raczej po narożnikach), natomiast doprowadzony do ostateczności potrafi posłużyć się wyjątkowo skutecznym bryknięciem. Tylko czemu w takim razie wszyscy go kochają?
Jakie są kucyki?
Może czasem, zamiast z góry zakładać, że „one już tak mają” warto zastanowić się, z czego naprawdę wynika ich zachowanie? To oczywiste, że kuce, podobnie jak duże konie, różnią się między sobą temperamentem i „gotowością do współpracy” z człowiekiem, a niektóre rasy mają szczególne predyspozycje do wykazywania określonych cech. Jednakże próba wyjaśnienia w ten sposób wszystkich problemów to błąd, który może nas słono kosztować. Czy nie lepiej, zamiast tłumaczyć się stereotypami, po prostu wziąć się do pracy? Odpowiednio wychowany i konsekwentnie szkolony kuc ma szansę stać się fantastycznym przyjacielem dla wielu dzieci, czasem nawet dla nich odpowiedniejszym niż jego „pełnowymiarowi” stajenni koledzy. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że najmłodsi za kilka lat będą wspominać go z uśmiechem jako najbardziej wymagającego, a zarazem ulubionego nauczyciela.
Taki mały, taki niepozorny
Przyznajmy szczerze, kucyk szetlandzki w zestawieniu z np. ślązakiem wygląda naprawdę niepozornie. Gdy się na niego patrzy z boku, łatwo zapomnieć, jak wielka siła i waleczne serce w nim drzemie. Puchaty maluch idealnie nadaje się przecież do głaskania, przytulania i spacerów na uwiązie. Często już będąc źrebakiem, staje się stajenną maskotką. Zresztą, nawet kiedy podrośnie, dysponuje zwykle niezłą „taryfą ulgową”, choć jego opiekunowie z reguły wcale nie są tego świadomi. Gdy trochę za mocno trąca i popycha osoby wchodzące do boksu albo cichaczem wyjada smakołyki z wiaderka podczas czyszczenia, nikt wiele sobie z tego nie robi. Fakt, że – z oczywistych względów –jeżdżą na nim głównie dzieci (czasem bardzo zdolne, ale jednak dzieci) również nie ułatwia sprawy.
Podczas gdy kucyki bezceremonialnie „włażą nam na głowę”, od ich stajennych sąsiadów oczekuje się dużo lepszego zachowania – choćby ze względów bezpieczeństwa. Zapominamy czasem, że „urocze maluchy” również wymagają konsekwencji (może nawet większej niż ich „standardowych rozmiarów” pobratymcy) i nauki dobrych manier. Takie „niedocenianie” kucykowej siły i sprytu może nieść za sobą dość nieprzyjemne skutki.
Tekst: Dominika Cirocka – psycholog (PsychologiaPrzygody.pl)