Ukochane pierwsze wierzchowce i całe dnie w stajni? Jeździeckie dzieciństwo było naprawdę w porządku! Nam najbardziej brakuje tych rzeczy – a co jest na waszej liście?
Jeździeckie dzieciństwo
1. Cały dzień w stajni. Mnóstwo wolnego czasu, który bardzo łatwo potrafiliśmy zagospodarować. Oprócz jazdy i bardzo dokładnego czyszczenia wszystkich koni w stajni zajmowaliśmy się irytowaniem instruktorów, plątaniem się tam, gdzie nikt nas nie chciał, zwiedzaniem siodlarni i paszarni… Po prostu doskonale się bawiliśmy! A przy okazji sami nie wiemy kiedy uczyliśmy się, że do konia NAPRAWDĘ nie należy podchodzić z tyłu, a instruktora należy słuchać.
2. Rachunki…? Kiedyś świat nie składał się z rachunków za paszę, za weterynarza i za stajnię. A przynajmniej nie nasz świat. Rodzice wprawdzie czasem wzdychają niechętnie, kiedy przypominamy im czasy, kiedy naszym najlepszym przyjacielem był kucyk Kubuś… To na pewno nie ma nic wspólnego z tym, że za jazdy na nim oraz smakołyki i gadżety dla pupila płacili właśnie oni…
3. Wiem coraz więcej! Gdzie te czasy, kiedy każda nowa informacja z jeździeckiego świata sprawiała, że czułeś się jak znawca? Teraz w im większej ilości treningów i klinik weźmiesz udział oraz im więcej jeździeckich książek przeczytasz, w chwilach zwątpienia masz wrażenie, że im więcej wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę z tego, ile jeszcze nie wiesz!
4. Wszystko z głowy i do stajni – zajęcia skończone? Lekcje odrobione? To czas do stajni! I żadne inne sprawy nie musiały zaprzątać głowy podczas pobytu w stajni. A przynajmniej tak nam się teraz wydaje… 😉
ADM, MP