Szaleństwo, muzyka i taniec. Karnawał to wyjątkowo okazja, by zachwycić znajomych nie tylko swoimi zdolnościami tanecznymi, lecz także nietuzinkowym strojem. Zwłaszcza, jeżeli zabawa odbywa się w jeździeckim towarzystwie. Oto kilka pomysłów na przebrania, które pozwolą zostać nam królową lub królem nocy.
10 sposobów na… jeździeckie przebranie na karnawał
- Rachunek od weterynarza – chociaż ta pozycja nadaje się bardziej na Halloween, to i tak jest warta uwagi w okresie karnawałowym. Musisz tylko uważać na co wrażliwsze jednostki, które mogą zareagować bardzo nerwowo na twoje pojawienie się na imprezie. By uśpić ewentualne obudzone demony dobrze jest mieć pod ręką paczkę melisy i informację o tym, że nie jesteś tu, by pobierać zaległe należności.
- Szeleszcząca torba – znana i lubiana (w pewnych kręgach) torba to jeden z nieśmiertelnych i niskobudżetowych klasyków. Dzięki temu przebraniu z pewnością zwrócisz na siebie uwagę. Jeśli nie wyjątkową stylizacją, to charakterystycznym szelestem. Dla podkręcenia efektu warto nosić ze sobą elektryczny wiatrak, który wzmocni wrażenia wizualne i dźwiękowe. Jeżeli takowego nie masz pod ręką musisz zdać się na własne umiejętności dźwiękonaśladowcze.
- Worek smakołyków – w tym przebraniu to Ty decydujesz. Możesz być słodki niczym melasa lub wytrawna jak warzywa okopowe. Paleta smaków i kolorów pozwala dopasować to przebrnie do ulubionych dodatków. Dodatkowym atutem jest tutaj możliwość częstowania gości obrazowanymi smakołykami. Nie wierz w ich zapewnienia, że nie przepadają za końskimi cukierkami i ich nie podjadają. Kłamią.
- Twój ostatni trener – im bardziej charakterystyczny, tym lepiej. To przebranie wymaga dość rozwiniętych zdolności aktorskich, ale nie zrażaj się. Kilka lekcji i będziesz krzyczeć o opuszczonych piętach lepiej, niż oryginał. Jednak przed wybraniem tej opcji dobrze jest wybadać, czy rzeczonego trenera nie będzie wśród zaproszonych gości. W innym wypadku może być trochę niezręcznie. A mówiąc „trochę” mamy na myśli „bardzo”.
- Lis na Hubertusie – kojarzysz taki film jak „Ścigany”, twoja wersja może być lepsza. Wystarczy ruda lisia kita i trochę pary w nogach, a z pewnością nie odgonisz się od rzeszy fanów. Zawczasu przygotuj sobie jednak odpowiednią lisią norę. W innym wypadku jest szansa, że zamiast dobrze się bawić będziesz uciekać przed żądnymi wygranej amatorami jesiennych pościgów. Tacy nie odpuszczają dopóki, dopóty nie zerwą kity, by móc z nią dumnie paradować wśród zaproszonych gości. Nie wspominając o tym, że dzięki temu mają z głowy wymyślanie przebrania na kolejny rok.
- Okser – to przebranie, które dość wysoko zawiesza poprzeczkę i tylko od Ciebie zależy, czy będzie ona nie do przeskoczenia. To doskonałe przebranie dla par lub przyjaciół, którzy nie mają pomysłów na osobne kostiumy. Minus jest taki, że musicie trzymać się blisko siebie, inaczej ktoś mylnie może wziąć was za dwie niepozorne stacjonaty. A tego byście nie chcieli.
- Nowy pad – najlepiej taki z najnowszej kolekcji i w możliwie najmodniejszym kolorze. Tutaj jak nigdzie indziej liczą się jakość materiału i jego odpowiednia faktura. Zwykła pospolita bawełna nie zachwyci zgromadzonych. Mało tego – niektórzy z nich mogą poczuć się osobiście dotknięci brakiem obycia w świecie krojów i tekstyliów. By nie ryzykować rozpadem przyjaźni i potencjalnymi prychaniami z oburzenia dobrze jest się odpowiednio przygotować.
- Kostka siana – to opcja trochę brudząca, jednak warta grzechu. To idealne rozwiązanie dla spóźnialskich. Wystarczy podebrać ze stajni kostkę słomy, poluzować sznurki i w miarę gładko się w nią wślizgnąć. Oczywiście będzie to wymagało nieco poświęcenia i otarć naskórka, ale czego nie robi się dla odpowiedniego efektu. Możesz być pewien, że zgarniesz nagrodę za najbardziej realistyczną kreację. W dodatku ekologiczną.
- Gwiazda jeździectwa – imię i nazwisko dowolne ( nawet i gatunek, bo nie jest powiedziane, że chodzi jedynie o ludzi). Jeżeli lubisz życie w blasku fleszy to jest to rozwiązanie dla ciebie. Trochę fantazji i już możesz podbijać parkury i czworoboki,. Przynajmniej w swoich opowieściach. Dzięki temu przebraniu chociaż przez chwilę będziesz mógł poczuć, jak to jest osiągnąć coś w jeździectwie i zarabiać na nim pieniądze (zamiast do niego dokładać).
- Jeździec po upadku – kilka kilogramów gipsu, trochę bandaży oraz kołnierz ortopedyczny i obraz przeciętnego jeźdźca po standardowej wizycie na pogotowiu gotowy. Teraz tylko odrobina realistycznego makijażu i możesz podbijać parkiet (chociaż raczej w formie statycznej). Dla wzmocnienia efektu warto dodać pełne bólu pojękiwania i narzekanie na zdrowie psychiczne swojego konia. Ale lepiej tak, by tego nie słyszał, bo istnieje ryzyko, że kolejny gips nie byłby przebraniem.
Tekst: Judyta Ozimkowska