Jedzenie, spożywanie i pochłanianie jest istotą końskiej egzystencji. To podstawa życia wierzchowców. Na tyle ważna, że zajmuje im większość doby. Ten jednak, kto sądziłby, że konie zjedzą wszystko i zawsze byłby w ogromnym błędzie. Wierzchowce potrafią być bardzo wybredne. Posiadają nawet własny wewnątrzgatunkowy system oceny posiłków, który stosują z ogromnym upodobaniem. Oto najważniejsze kategorie jedzenia według koni.
Kategorie jedzenia według koni!
Totalna trucizna – na widok tego jedzenia koń dostaje zapaści i drgawek. Nic dziwnego – w jego świecie tego typu posiłek jest synonimem trucizny i zamachu na końskie życie. Jak na ironię do tej kategorii najczęściej zaliczane są… leki. Wszelkie proszki, tabletki i syropy są natychmiast bojkotowane. Przy okazji bywają też wypluwane, wydmuchiwanie, wysmarkiwane i wyrzucane ze żłobu.
Ostateczna ostateczność – ten posiłek może nie powoduje u konia natychmiastowego odrzutu, lecz trudno mówić tutaj o jakichkolwiek ciepłych uczuciach. To raczej jedzenie, które jest ostatnią deską ratunku i ma uchronić wierzchowca przed padnięciem z głodu. Na przykład wtedy, kiedy od sześciu minut czeka na dostawę nowego siana do boksu lub na padok. Do tej kategorii zaliczają się głównie nielubiane pasze i mniej apetyczne zioła. Czasami też siano i słoma, jeśli według naszego smakosza nie są odpowiednio smakowite.