Jak koń z koniem
Jak i po co, wobec tego komunikują się konie?
Mówimy o mowie ciała, bardzo subtelnych ruchach, ale czy to wszystko?
Konie nie używają głosu. Rżenie, które znamy, jest pozostałością po nawoływaniu stada, które koń z jakichś powodów stracił z oczu. Używanie głosu do komunikacji czy w momencie bólu mogłoby dać znać drapieżnikom, gdzie jest stado. Konie do komunikacji używają więc języka ciała. Swojej postawy i napięcia mięśni. Jedynie takie sygnały wysyłają i bardzo dobrze takie sygnały odczytują. Wszyscy „naturalsi” mówią o mowie ciała, opisał ją Monty Roberts w swojej książce „Ode mnie dla Was”. Przedstawił tam język gestów i postaw, które nazwał jezykiem EQUUS.
Niezależnie jakie macie zdanie o prezentowanym tam Join-Up, to fakt, że konie komunikują się między sobą pozostaje niezaprzeczalny i każdy „naturals” czy „klasyk” musi przyznać temu rację. Każdy z nas musi zadać sobie pytanie: na ile ja chcę się świadomie komunikować z końmi?
Możemy czerpać ze zdobytej już wiedzy o języku koni i rozwijać swoje zdolności komunikacyjne albo nie zwracać na to uwagi. Niestety nawet jeżeli zignorujemy fakt komunikowania się koni, niestety nie spowoduje to, że konie przestaną do nas „mówić”.
Rozmówki w obcym języku
Jezyk Equus Monty’ego Robertsa można porównać do rozmówek w języku obcym. Zawiera instrukcję jak zachowując się w odpowiedni sposób, osiągnąć oczekiwaną reakcję posługując się porównaniem zachowania ludzi i zwierząt w określonych sytuacjach. Podobnie jak dzikie drapieżniki, tak i my –ludzie mamy swoje zachowania, które wskazują na nasz stan emocjonalny. Konie nie boją się drapieżników, tylko drapieżnych zachowań. Co to dla nas oznacza? Że w zależności od tego jak będziemy się zachowywać to konie będą inaczej reagować.
Na co zwraca uwagę język Equus?
Przede wszystkim postawa naszego ciała. Kiedy jesteśmy spięci, a nasze mięśnie napięte – koń dostaje od nas informację że jesteśmy gotowi do działania takiego jak atak lub ucieczka, w każdym razie przygotowujemy się do jakiejś „akcji”, więc koń, który jest zawsze przygotowany do unikania niebezpieczeństwa także się przygotowuje do aktywności i jest bardziej pobudzony. Trzeba pamiętać, że umysł konia nie analizuje przyczyny naszego zachowania. Nawet jeżeli powodem naszego zdenerwowania jest strach przed koniem na którym mamy jeździć, koń tego nie wie i w miarę jak my będziemy się bardziej denerwować, tak i on będzie się stresował jeszcze bardziej co w efekcie doprowadzi do wzajemnego nakręcania się i nerwów.
Nasz spokój również daje informację koniowi o tym czego może się spodziewać z naszej strony. Postawa zrelaksowana z rozluźnionymi mięśniami i lekko przygarbioną sylwetką uspokajają konia.
Postawa ciała to nie wszystko, ważne jest także prędkość i sposób naszego poruszania. Szybszy i bardziej gwałtowny sposób poruszania będzie pobudzał konia, a spokojny sposób pracy będzie spowalniał jego ruchy.
Podobnie jeżeli chodzi o gesty. Ręka z szeroko rozstawionymi palcami sprawi że koń będzie bardziej pobudzony, a rozluźniona ręka będzie działać uspokajająco na konie.
Co wobec tego możemy powiedzieć koniowi?
Brutalna prawda jest taka że w początkowej fazie naszego kontaktu z koniem nasz zasób słownictwa jest stosunkowo niewielki. I ograniczamy się do pobudzania i rozluźniania konia, w miarę jak nasza komunikacja staję się coraz płynniejsza coraz więcej zaczynamy widzieć, czuć i lepiej reagować.
Możemy sobie wyobrazić, że konie są jak osoba mówiąca językiem obcym. Fakt, że osoba mówi w niezrozumiałym dla nas języku nie znaczy że nie mówi nic istotnego. Jeżeli będziemy chcieli się porozumieć z taką osobą to nie uda nam się od razu mówić płynnie w jej języku. Na początku będzie to mówienie mało płynne i niepewne, zawierające tylko podstawowe słownictwo, ale z czasem nabierzemy płynności i poszerzymy zakres słów którymi się posługujemy.
Nasz ekspert: Maciej Łuczyński