Koń ma nadwrażliwe uszy i nie lubi ich dotykania, zakładania kantarka ani ogłowia. Co zrobić z tym fantem? Nasz ekspert odpowiada, co może być tego przyczyną i jak rozwiązać problem.
Koń ma nadwrażliwe uszy – jaka jest tego przyczyna?
Kłopot z dotykaniem końskich uszu jest dosyć powszechny, szczególnie często spotykany wśród osobników płochliwych i takich, które mają wysoko zapięte wędzidło. Żeby móc rozwiązać problem, powinniśmy zastanowić się, co jest jego przyczyną, oraz zaplanować małe kroki, które dadzą nam efekt końcowy w postaci spokojnego wierzchowca podczas czynności dotykania uszu.
Musimy zdać sobie sprawę, jak istotna jest dla konia ta część ciała. I oczywiście zmysł słuchu. Koń pozostaje w stanie permanentnej gotowości do ucieczki, bo to jego forma obrony. Płoszenie się nie musi być wywołane dostrzeżeniem potencjalnego zagrożenia; wystarczy, że zwierzę usłyszy dźwięk, który budzi jego niepokój. Podczas dotykania uszu zakłócamy prawidłowy odbiór dźwięków, wywołując nieprzyjemny dla wierzchowca odgłos pocierania o małżowinę uszną, zaś wyginając je i przekładając pod paskami, nie dajemy podopiecznemu szansy na skierowanie ich na obszar interesujących dźwięków.
Zmuszając zwierzę do stania spokojnie podczas dotykania jego uszu, możemy pogłębić problem i nabawić się kontuzji. Najszybszą drogą od osiągnięcia celu będzie mozolne zdobywanie pozwolenia na dotknięcie tej newralgicznej części ciała. Postaraj się ograniczyć zakładanie kantara i ogłowia przez kilka kolejnych dni. Do zadania podejdź spokojnie i z cierpliwością.
Jak rozwiązać problem wrażliwych uszu u konia?
Stań obok konia i zaczynając od łopatki, powoli przesuwaj dłoń w kierunku jego uszu. Kiedy zauważysz, że zwierzak przeniósł ciężar ciała od Ciebie, zaczyna podnosić głowę lub napiął się i usztywnił, zatrzymaj rękę, po czym powoli wycofaj ją do miejsca, w którym podopieczny nie ma problemu z akceptacją dotyku. Zapamiętaj miejsce, do którego udało Ci się dotrzeć w drodze do ucha w poprzedniej próbie, i jeżeli podczas kolejnej przesuniesz rękę choć odrobinę dalej, znajdziesz się bliżej celu. Ruch powtarzaj tak długo, jak będzie trzeba. Najważniejsze, by nie prosić o zbyt wiele, i wycofać rękę, zanim koń od Ciebie się odsunie.
Kiedy uda Ci się dojść do nasady ucha, powstrzymaj pokusę jego złapania. Postaraj się położyć rękę tam, gdzie zwykle leży pasek potyliczny. Jeżeli koń pozwala Ci spokojnie docierać do tego miejsca, poczekaj chwilę, aż – zwracając uszy do tyłu – sam dotknie Twojej dłoni. Fakt, że to podopieczny dotyka Ciebie, a nie Ty sięgasz po ucho, jest bardzo ważny. Podobnie w świecie ludzi inne nastawienie towarzyszy działaniu, które podejmujemy sami, a inne temu, kiedy ktoś zmusza nas do zrobienia czegoś. Podczas kolejnego podejścia możesz delikatnie podnieść palce, by zwierzak dotknął Twojej dłoni większą powierzchnią ucha. Kolejnym etapem będzie przesunięcie ręki i dotknięcie ucha przez Ciebie. Jeżeli do tego dojdziesz, później powinno być łatwiej.
Po takiej pracy będziesz już zapewne dobrze znać reakcje swojego podopiecznego i przewidywać, na co Ci pozwoli. Zanim jednak zaczniesz na nowo zakładać koniowi ogłowie, postaraj się, aby akceptował Twój dotyk na zewnątrz uszu, lecz także pozwalał Ci wkładać palce do środka i wyginać uszy w każdym kierunku, zachowując przy tym spokój.
Jaki jeszcze może być powód?
Drugi powód omawianego problemu to kojarzenie dotyku z uciskiem wywoływanym przez wędzidło podczas zakładania ogłowia i przekładania paska potylicznego przez uszy. Rozwiązanie w tym przypadku jest dość proste: luzowanie wędzidła o dwie–trzy dziurki podczas zakładania i zdejmowania ogłowia. Dzięki temu w momencie przekładania uszu pod paskiem nie będziemy wywierać zbyt dużego nacisku na kąciki końskiego pyska. Polecam stosowanie tego sposobu zakładania ogłowia w przypadku każdego konia, nie tylko problematycznego. Dzięki temu wierzchowce będą lepiej znosić tę czynność i dotykanie uszu.
Cierpliwość i empatia w stosunku do podopiecznego z pewnością pomogą Ci w rozwiązaniu Twojego kłopotu. Pamiętaj, że nie sztuką jest raz dotknąć uszu, lecz doprowadzić zwierzę do stanu, w którym ciągłe dotykanie tej części ciała nie będzie go stresować.
Nasz ekspert: Maciej Łuczyński