Wołasz, wołasz i nic? Jeżeli mimo usilnych zabiegów z twojej strony twój koń nie przychodzi i, co więcej, ani myśli ruszyć się z miejsca oznacza to, że macie poważny problem i najwyższa pora byście go wspólnie omówili. Najlepiej przy dobrym serialu.
Koń nie przychodzi, bo:
- Nie lubi cię – to najprostsze i najbardziej bolesne wytłumaczenie. Jeżeli nie pała się do kogoś sympatią, to przywleczenie się kilkunastu metrów po to tylko, by być wziętym do pracy nie brzmi jak dobry plan na popołudnie. By to zmienić, dobrze jest dać coś od siebie, najlepiej, gdy będą to obiekty jadalne o wysokim współczynniku słodkości i lepkości. Kilka kilogramów cukru lub parę skrzynek jabłek jest dobrym sposobem na zaczęcie wszystkiego od nowa. Twój koń już to wie, jeżeli nie wiedziałeś, to już wiesz. Nie musisz dziękować.
- Jest obrażony – uniesiony głos w czasie jazdy lub pacnięcie uwiązem w zad celem przesunięcia mogą zostać potraktowane przez twojego konia, jako największa obelga i zamach na jego integralność jako jednostki. Jeżeli (nawet niechcący) dopuściłeś się tego typu działań, to musisz liczyć się z tym, że twój koń tak łatwo nie zapomina. Z zewnątrz może wydawać się, że wszystko jest w porządku, jednak to tylko złudzenie. Tak naprawdę w sercu twojego wierzchowca tkwi drzazga wykonana z twojej nieczułości. By jakoś mu to wynagrodzić musisz obficie nagradzać go smaczkami i mówić mu miłe rzeczy na każdej jeździe. Kilka lat i jakoś dojdziecie do ładu.
- Nie chce mu się – może to być wina niekorzystnego biometru, lub niżu z Europy Zachodniej. Niezależnie od przyczyn skutki są mniej więcej podobne – brak sił i niechęć do jakiegokolwiek wysiłku. Jeżeli zauważysz podobne objawy u swojego podopiecznego, to zaproponuj mu ciepły kocyk i wspólne oglądanie seriali. Dzięki temu umocnicie waszą więź unikając jednocześnie niepotrzebnych sporów i kłótni.
- Nie słyszy – koń zajęty jedzeniem (siano potrafi BARDZO głośno chrupać) lub padokowymi pogaduszkami, zwyczajnie może nie słyszeć twoich pełnych żalu nawoływań. Jednak zamiast zdzierać gardło lub inwestować w megafon wystarczy, że sięgniesz do kieszeni kurtki po coś szeleszczącego. Gwarantuję, że w ciągu trzech nanosekund będziesz mieć przy sobie nie tylko własnego konia, ale i tuzin okolicznych pysków.
- Utknął – zimowe błoto potrafi być bardzo wciągające. Jeżeli trafił ci się wyjątkowo leniwy egzemplarz jest taka opcja, że nie chce mu się walczyć z oporem błotnistej masy. W tym przypadku polecamy działania podobne do tych z punktu numer 4. Może okazać się, że perspektywa smakowitego poczęstunku pozwala pokonać nie tylko błoto, ale i wewnętrzne ograniczenia.
Tekst: Judyta Ozimkowska