Wszyscy mamy je za uszami. Trzymamy je w głębokiej tajemnicy. Umówmy się – to są po prostu rzeczy, do których żaden koniarz nigdy się nie przyzna! A to tylko niektóre z nich…
Do tego żaden koniarz nigdy się nie przyzna…
- Wcale nie chciałeś klaczy. Albo wałacha. Albo gniadego, srokatego, karego, siwego, czy jakiego tam masz. Właściciel siwej klaczy od dzieciństwa marzył o karym ogierze, a większość szczęśliwych posiadaczy karych wałachów tak naprawdę chciała srokatą klacz z filmów o Indianach. Po prostu los zdecydował inaczej, i teraz masz konia, który jest najlepszy, najpiękniejszy i najkochańszy. Los wiedział lepiej. A jeśli ktoś wypomni ci, że jeszcze tydzień przed zakupem mówiłeś, że “nigdy klaczy”, to pożałuje!
- Tak naprawdę nie umiesz zaplatać grzywy. I na ostatnich zawodach wcale nie byłeś tak zajęty, że nie miałeś czasu odpowiedzieć na pytania dotyczące finezyjnego splotu. Po prostu nie masz pojęcia, jak go wykonać. Poprosiłeś pięciolatkę, która akurat pałętała się w okolicy, żeby “zaplotła grzywę konikowi”. Efekty przeszły oczekiwania, pewnie dlatego, że twoja młodociana luzaczka od urodzenia zajmuje się pleceniem warkoczyków swojej mamie.
- Nie umiesz wsiadać z ziemi. Te czasy, kiedy instruktor wymagał od ciebie wsiadania po strzemieniu dawno minęły i dziś wsiadasz tylko ze schodków. To doskonałe wieści dla kręgosłupa i grzbietu twojego konia, który w ten sposób unika nierównomiernego obciążenia. Trochę gorsze dla ciebie, jeśli przypadkiem spadniesz podczas wyjazdu w teren. Rozwiązanie jest proste – nie spadasz.
- Nie pamiętasz, jak nazywają się właściciele innych koni w stajni. Od tak dawna znasz ich tylko jako “ta od Karego”, “ten od Siwej” i “tamci od Kubusia”, że jeśli nawet kiedyś znałeś ich imiona, to już dawno ich nie pamiętasz. Oczywiście od tej zasady są wyjątki, w końcu wszyscy wiemy, jak silna jest stajenna przyjaźń. Ale przyznaj się – naprawdę wiesz, jak ma na imię właścicielka siwego konia, który stoi trzy boksy od twojego, ma 10 lat, je paszę niskoenergetyczną, nosi rozmiar kantara COB i po ostatniej wizycie weta musiał dwa dni spędzić w boksie? No właśnie. Tak, wiemy, że znasz imię konia, rasę i imiona rodziców.
- Nie wygrałeś. To znaczy – te floats, które wiszą na twoim boksie, oczywiście należą do ciebie. Nawet brałeś udział w zawodach, z których pochodzą. I nikt nie musi wiedzieć, że dostali je wszyscy startujący, a nie tylko zdobywcy najwyższych miejsc. Tak naprawdę nigdy nie powiedziałeś wprost, że wygrałeś te wszystkie konkursy. Koniarze nie kłamią. Ale nie wszyscy muszą znać wszystkie ich sekrety, prawda…?
ADM