Wszechstronny Kolaż Końskiej Wiedzy #8 – końska uwaga, jak ją pozyskać? Jak działa? I jak podejść do konia, żeby od nas nie uciekł? Przed Wami kilka sekretów końskiej uwagi.
Końska uwaga
Prawe do lewego
Chociaż może wydawać się to dziwne, to pamięć związana ze wzrokiem nie jest u koni automatycznie przenoszona z jednej półkuli do drugiej. Każde z oczu pobiera informacje niezależnie. Z tego powodu koń, na którego przez całe życie wsiadano z lewej strony może się spłoszyć, jeśli tę samą czynność ktoś będzie próbował powtórzyć ze strony prawej. Dotyczy to także wszystkich strasznych i mniej strasznych obiektów w zasięgu końskiego wzroku. Warto o tym pamiętać, kiedy z pewną miną będziecie chcieli zarzuć na niego siodło z innej strony, niż było to ustalone. Możecie się zdziwić.
Na specjalne rozproszenie
Nie trzeba nikogo przekonywać, że konie to mistrzowie rozpraszania się. Nawet jeśli zdają się być zajęte białą płachtą na płocie, to z pewnością nie umknie ich uwadze nadjeżdżający z naprzeciwka traktor. Jednak chociaż czasami bywa to kłopotliwe, to stale czujny koński umysł można wykorzystać do swoich celów. Zwłaszcza jeżeli chodzi o zabiegi weterynaryjne. Jeżeli nasz koń nie lubi zastrzyków, to przed wbiciem igły i w trakcie samego zabiegu warto kilka razy uszczypnąć (byle nie za mocno) skórę na jego szyi. Zajęty nowymi doznaniami pacjent może nawet nie zauważyć nieprzyjemnego ukłucia.
Milcz, jak do mnie mówisz
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak mowa ciała może pokrzyżować nam jeździeckie szyki. Często można zobaczyć ludzi, którzy zdecydowanym krokiem z uniesiona ręką i wzrokiem wbitym w konia zmierzają po niego na pastwisku. Równie często można zobaczyć wierzchowce, które po takim powitaniu czym prędzej uciekają od takiego gościa. Nic dziwnego, trudno o bardziej drapieżne (z punktu widzenia kopytnego) zachowanie. Zamiast tego lepiej opuścić wzrok i przyłożyć ręce do tułowia a do konia zbliżać się zygzakiem. Tak wyposażeni możemy liczyć na o wiele cieplejsze przyjęcie odsuwając do siebie widmo gonienia konia po pastwisku przez kolejnych kilka godzin.
Tekst: Judyta Ozimkowska