2. Uniki – zakładanie czegokolwiek na nogi temu wierzchowców przypomina zabawę w ganianego. Kiedy podchodzimy, on się odsuwa. Kiedy chcemy założyć ochraniacz, koń podnosi nogę i zaczyna nią machać w powietrzu. Nie sposób wyłapać momentu, kiedy kończyna spokojnie stoi na ziemi. Ten typ zawsze unosi dokładnie tę, którą chcieliśmy zabezpieczyć.
3. Atak – tutaj nie ma miejsca na czułości i pieszczoty. Koń wyspecjalizowany w tej metodzie nie waha się użyć tego, co ma najostrzejsze i najmocniejsze. Kiedy pochylamy się z ochraniaczem, będzie próbował odgryźć nam nerkę. Z kolei podczas naszej próby zbliżenia się do zadnich nóg nie omieszka w nas nimi wycelować. W tym wypadku najlepiej nosić kask i komplet ochraniaczy… dla siebie.