Zastrzyki są dla wielu koni powodem, dla którego z całych sił unikają weterynarzy. Trudno się dziwić, nawet wśród właścicieli zdarzają się przecież zaciekli wrogowie tego typu zabiegów. Igły potrafią przestraszyć i zniechęcić nawet najodważniejsze wierzchowce. By się przed nimi uchronić wypracowane zostały różne końskie reakcje na zastrzyk.
Końskie reakcje na zastrzyk
- Sztuka uników – jak sama nazwa wskazuje, w tym wypadku koń jest prawdziwym mistrzem w unikaniu bycia ukłutym przez igłę. Kiedy właściciel podchodzi do niego ze strzykawką, wierzchowiec niby przypadkiem odsuwa się na bezpieczną odległość. Taki scenariusz może powtarzać kilkadziesiąt razy lub przynajmniej do momentu, w którym człowiek nie padnie z wycieńczenia lub nie skończy mu się cierpliwość. Najciężej jest, kiedy spotkają się zdeterminowani koń i jeździec. Wtedy ich starcie może trwać tygodniami.
- Wysokie napięcie – żeby zrobić zastrzyk, to trzeba wbić igłę. Ta zasada jest powszechnie znana także wśród wierzchowców. Dlatego część z nich dokłada wszelkich starań, by to uniemożliwić. W tym celu z całych sił napinają mięśnie, które robią się twarde jak stal. Na nic sztuczki i odwracanie uwagi. Jeśli ten koń postanowi, że jest głazem, to staje się nim. Nie ma odwrotu.
- Kopanie – najmniej wyrafinowana, ale najskuteczniejsza sztuka uniknięcia przez konie dostania zastrzyku. O tych osobnikach krążą legendy, a weterynarze omijają stajnię szeeerokim łukiem. Nic dziwnego. Tego typu konie potrafią pozbawić przytomności nawet najbardziej doświadczonych lekarzy i właścicieli. Nie zawahają się przed nieczystymi zagrywkami i ciosami poniżej pasa.
- Otrzepywanie – tutaj koń wprawia swoje ciało w takie wibracje, że niemożliwe jest wbicie igły. Przypomina trzęsącą się galaretkę, która właśnie wstała z długiego tarzania. W efekcie wbicie igły jest niemożliwe, gdyż na każdą próbę dotyku wierzchowiec zaczyna się otrzepywać, jakby od tego zależało jego życie i godność. Bo w sumie nawet trochę zależy, jakby na to nie patrzeć.
- Uciekanie – to sprawdzony sposób użytkowany przez tysiąclecia ewolucji. Jeżeli koń bardzo nie chce czegoś zrobić, to powinien po prostu od tego uciec. Nie oszukujmy się, żadne dwunożne stworzenie nie ma szans w starciu z tym żywiołem. Wierzchowce o tym wiedzą i wykorzystują to w sposób wyrafinowany. Żeby nie powiedzieć perfidny. Dlatego warto z końmi żyć w zgodzie i nie wchodzić im w drogę.
Tekst: Judyta Ozimkowska