Kontynuujemy temat dotyczący spacerów w terenie. W poprzednim wpisie zaznaczyłam, że powinniśmy na pierwszy wiosenny wyjazd w teren wybrać się na koniach, które przez zimę wychodziły na dwór i/lub były jeżdżone na zewnętrznym placu. Ale o czym jeszcze warto pamiętać?
Pierwszy wiosenny wyjazd w teren
- Pogoda – powinna być sprzyjająca, czyli przede wszystkim bezwietrzna. O tej porze roku pogoda bywa zdradliwa, dlatego warto przed wyjazdem sprawdzić prognozę i dowiedzieć się, czy danego dnia istnieje ryzyko pojawienia się przelotnych deszczy lub burzy.
- Przygotowanie – jeżeli mamy obawy, czy nasze konie będą spokojne podczas spaceru, lepiej jest je wcześniej polonżować lub pojeździć. Lepiej, żeby się “wybrykały” na placu niż na dużej łące albo w lesie.
- Bezpieczeństwo – dodatkowe elementy zapewniające większe bezpieczeństwo w trakcie wyjazdu to zabranie ze sobą telefonu komórkowego i założenie elementów odblaskowych – szczególnie jeśli wiemy, że będziemy wracać o zmierzchu.
- Po terenie – zawsze należy sprawdzić końskie kopyta, ponieważ ryzyko wbicia się w nie kamienia lub szyszki jest zwiększone. Trzeba również zwrócić uwagę, czy nogi naszego wierzchowca nie są opuchnięte i czy nigdzie nie ma skaleczeń lub zadrapań.
Wyjazd w grupie
Jeżeli na pierwszy wiosenny wyjazd w teren wybieramy się z innymi osobami i końmi, powinniśmy ustalić kolejność koni oraz sposób jazdy. Jeżeli jedziemy zastępem, upewnijmy się, że wszyscy jeźdźcy znają znaczenie sygnałów dawanych ręką przez osobę prowadzącą (opis sygnałów znajduje się na przykład w “Akademii Jeździeckiej” W. Pruchniewicza). Czołowy koń powinien być dzielny i opanowany, a jeździec, który go dosiada – doświadczony. W środku zastępu najlepiej, jeśli znajdują się młode lub bardziej nerwowe konie lub słabiej jeżdżący jeźdźcy. Na końcu powinien znajdować się dobry jeździec i mieć oko na to, co się dzieje ze wszystkimi uczestnikami.
Każdy wyjazd w teren powinien być dopasowany do poziomu najsłabszego jeźdźca. Również jeśli ktoś z uczestników na przykład nie chce galopować, ponieważ jego koń się denerwuje, należy przystać do jego prośby. Teren ma być przyjemnością, a nie walką o przetrwanie. Konie powinny być bezpieczne i przyzwyczajone do wychodzenia poza teren stajni, szczególnie te, które idą pod początkującymi jeźdźcami. Niedopuszczalne są konie ponoszące, zrzucające czy brykające. To niestety była norma w szkółkach, w których jeździłam jako początkujący adept jeździectwa. W każdym terenie była co najmniej jedna “gleba”. Konie nie były przyzwyczajone do wychodzenia poza obręb stajni i zawsze stawały się bardzo nerwowe. Część z nich była po karierze wyścigowej, więc jak to wyglądało, możecie się domyślić sami.
Nigdy, przenigdy!
Niestety, spotkałam się również z tym, że sami instruktorzy nie przejmowali się poziomem jeźdźców. Gdy zaczynałam swoją przygodę z jeździectwem i moim największym osiągnięciem było to, że nie spadałam na zakręcie, zostałam zabrana w teren, w którym skakaliśmy przez kłody w lesie! Nikt mi nigdy nie powiedział, jak się zachować w skoku, a drążki na ujeżdżalni pokonywałam co najwyżej kłusem. Efekt więc był taki, że wybijało mnie z siodła na metr w górę, po czym z impetem spadałam znów na koński grzbiet (na szczęście mniej więcej w to samo miejsce), kurczowo trzymając się wodzy, żeby nie spaść. Pamiętam to jak dziś i współczuję temu biednemu koniowi, na którym wtedy siedziałam.
Inna niedopuszczalną sytuacją, z którą się spotkałam, było to, że instruktorka w terenie zaczęła galopować, ignorując krzyki jednej z amazonek, żeby się zatrzymać. Przegalopowaliśmy wtedy dosyć długi kawałek i po przejściu do stępa wyżej wymieniona amazonka ze zdenerwowaniem powiedziała, że to miał być teren bez galopu. Instruktorka odpowiedziała tylko: “Koń mi się spłoszył”. Akurat tak się złożyło, że ja jechałam za nią i widziałam, że o spłoszeniu się nie było mowy.
Teraz, kiedy ja prowadzę tereny z jeźdźcami o zróżnicowanym poziomie, to albo jest to po prostu spacer stępem lub stępo-kłusem, albo wjeżdżamy w terenie na dużą łąkę, na której każdy pod moim okiem ćwiczy, co chce. Ci, którzy nie chcą galopować, stępują lub kłusują, a bardziej doświadczone osoby pracują również w galopie. Taka jazda powoduje też, że konie i jeźdźcy uczą się większej samodzielności w nowym otoczeniu i łatwiej jest je utrzymać pod kontrolą.
Tekst: Karolina Piechowska