Zdeptana przez konia stopa to punkt obowiązkowy życiorysu każdego koniarza. W starciu z kopytem mało która stopa ma jakiekolwiek szanse na wygraną. Przez lata ewolucji konie wypracowały najskuteczniejsze i zarazem najstraszniejsze sposoby na miażdżenie ludzkich stóp. Oto 6 najpopularniejszych sposobów na nadepnięcie na stopę!
Sposoby na nadepnięcie na stopę
- Na uciekiniera – tutaj koń staje na stopę, po czym szybko znika z naszego pola widzenia. Zazwyczaj jesteśmy w takim szoku, że nie zdążymy nawet zareagować na tego rodzaju występek i koń ucieka unikając konsekwencji swojego karygodnego czynu. Należy przy tym dodać, że tę metodę stosują zazwyczaj te zwierzęta, u których nadepnięcie na stopę bynajmniej nie wynikało z gapiostwa. One doskonale wiedzą, co zrobiły.
- Na prasę hydrauliczną – temu koniowi nie wystarczy, że stanął ci na stopę. On z premedytacją zwiększa nacisk aż przestajesz wierzyć, że pod kopytem jest jeszcze co zbierać. Nie pomagają tu prośby, groźby ani tym podobne zabiegi. Tutaj nie ma miejsca na litość i tym podobne empatyczne uczucia. To kwintesencja życia – z każdą sekundą jest tylko gorzej i nie ma co liczyć na pomoc.
- Na tancerza – w tym sposobie liczy się powtarzalność kroków. Koń co jakiś czas nadeptuje na stopę, po czym znowu ją zabiera. Nadeptuje i zabiera. I tak w nieskończoność. Oczywiście robi to wszystko z właściwą sobie lekkością i niezrównanym wdziękiem tak, ze nie jesteś w stanie stwierdzić na ile robi to celowo. Tego typu układ najczęściej widać jest na spacerach w ręku, gdzie co kilka kroków twoja stopa jest regularnie miażdżona.
- Na posąg – znakiem rozpoznawczym jest tutaj stałość. Koń jak stanął tak stoi i żadna siła go z miejsca nie ruszy. Wygląda przy tym jak ktoś, kto zupełnie nie wie o co chodzi wijącemu się pod jego kopytem właścicielowi. Z niewzruszonym spokojem patrzy przed siebie i relaksuje się krzykami dobiegającymi gdzieś z tyłu. Niewzruszony spokój wierzchowca byłby godny pozazdroszczenia, gdyby nie szła za nim spuchnięta stopa i zmiażdżone palce. Czasami sytuacja jest na tyle poważna, że trzeba użyć dźwigu lub robić podkop. Zdarza się też, że konieczne jest użycie marchwi.
- Na turystę – tutaj koń udaje tak bardzo pochłoniętego podziwianiem krajobrazów, że nie jest w stanie zauważyć stopy swojego właściciela. W rezultacie kiedy w końcu jego kopyto się na niej znajdzie na jego pysku maluje się wyraz bezgranicznego zdziwienia. Jest on na tyle autentyczny, że winowajcy właściwie wszystko uchodzi na sucho.
Tekst: Judyta Ozimkowska