Jazda konna to nie tylko przyjemności, lecz także obowiązki. Często nie do końca przyjemne. Oto najgorsze czynności w stajni, które potrafią doprowadzić do szału każdego koniarza.
Najgorsze czynności w stajni?
- Czyszczenie szczotek z sierści – najgorsze zdecydowanie są tutaj plastikowe zgrzebła, którymi przejedziemy po zimowej sierści. Kto raz popełnił ten błąd, ten będzie pamiętał go do końca życia. Dałbyś głowę, że plastikowe zęby, spomiędzy których musisz wyjmować kępki włosów, śmieją się z ciebie szyderczo. Nie ma dobrego narzędzia na pozbycie się niechcianej sierści. Nie pomoże ani kopystka, ani nóż ani nawet widelec. Nieważne, jak długo i uparcie będziesz oczyszczać zgrzebło. Jakaś część twojego konia zostanie w nim na zawsze.
- Czyszczenie czapraka z sierści – kolejna czynność, w którą zamieszane są końskie włosy. Pozbywanie się sierści z podszycia czapraka to droga przez mękę. Zwłaszcza, kiedy włosie zdążyło się już powbijać na głębokość kilku kilometrów. Pół biedy, jeżeli chcemy czaprak po prostu wyprać. Wtedy po prostu czekamy, aż wszyscy domownicy wyjdą z domu, by ukryć przed nimi ten zabroniony czyn. Gorzej, jeżeli przyjdzie nam do głowy taki czaprak sprzedać. Dla zachowania twarzy i dobrego imienia wypadałoby jednak go wyczyścić. Oczywiście, jest to z góry skazane na porażkę. Dlatego najlepiej dobierać kolor podszycia pod kolor konia. 😉
- Zbieranie kup z ujeżdżalni – zwłaszcza, kiedy podłoże jest kwarcowe i bielusieńkie, a twój koń ma nader sprawnie działające jelita. Wybieranie wszystkich zanieczyszczeń z nieskazitelnie białej płaszczyzny może powodować frustrację i halucynacje. Po kilku minutach wpatrywania się w oślepiający kwarc człowiek zaczyna dostawać oczopląsu. Prawda jest taka, że zamiast zwykłego sprzętu przydałaby się tutaj pęseta. Czasami chciałoby się przysypać co mniejsze fragmenty nogą, jednak nie jest to możliwe. Czujne oczy innych jeźdźców pilnie śledzą każdy nasz ruch.
- Polewanie ujeżdżalni – oczywiście z węża. Jeżeli nasz ośrodek nie dorobił się polewaczek, to polewanie placu z węża jest jedynym wyjściem. Oczywiście w idealnym świecie powinien robić to właściciel stajni lub osoba przez niego wyznaczona. W praktyce bywa, że trzeba wziąć sprawy we własne ręce, by uniknąć śmierci z zapylenia. Stanie na placu i patrzenie na lejącą się wodę jest z pewnością jedną z najmniej fascynujących czynności, jakie wymyśliła ludzkość.
- Czyszczenie zimowej sierści – gdy jest za zimno, by wykąpać konia, pozostaje nam tylko siła własnych mięśni. Wyczesywanie drobinek piasku i kurzu z nieskończonych pokładów końskiej okrywy włosowej to koszmar każdego właściciela. Nieważne, ile razy przejedziesz konia szczotką. I tak wystarczy go poklepać, by w powietrze wzniósł się tuman kurzu. Nie mówiąc o wypluwaniu kilogramów sierści, która sypie się z naszego podopiecznego.
Tekst: Judyta Ozimkowska