Prokuratura Regionalna w Lublinie otrzymała opinię biegłego weterynarii w sprawie padnięcia klaczy Pianissimy, Amry i Prerii. Śledztwo trwa jednak dalej – prokuratorzy szukają nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną.
Nie było otrucia
Prokuratura Regionalna w Lublinie otrzymała już opinię biegłego, który badał śmierć koni. Ocenił on, że we wszystkich przypadkach mamy do czynienia z przypadłościami naturalnie występującymi u koni. Nie należy więc doszukiwać się niewłaściwego nadzoru czy udziału osób trzecich.
Przypomnijmy – śmierć Pianissimy, a konkretnie rzekomy brak odpowiedniego nadzoru weterynaryjnego i opieki, wymieniana była jako jeden z powodów odwołania Marka Treli ze stanowiska prezesa SK Janów Podlaski. Śledczy zaczęli dochodzenie, w ramach którego poszukują także nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną. Byłemu prezesowi zarzucono też niegospodarność. Już po zmianach w zarządzie stadniny padły dwie klacze należące do Shirley Watts – Amra i Preria. Pojawiły się spekulacje, że padnięcie koni mogło być efektem działania osób trzecich – o podejrzeniach takich mówił m.in. Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztof Jurgiel. W paszy podawanej koniom znaleziono groźne dla tych zwierząt antybiotyki. Lekarze weterynarii podkreślali jednak, że ich ilość była stanowczo zbyt mała, by zagrozić zdrowiu koni, a tym bardziej doprowadzić do ich śmierci.
Czy były nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną?
Wątek śmierci koni prokuratura, jak powiedział jej rzecznik Waldemar Moncarzewski, uznaje za zamknięty. Nie oznacza to jednak zakończenia całego postępowania. Oprócz badania wątku padnięcia klaczy, prokuratura zajmuje się poszukiwaniem nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną Janów Podlaski. W tej sprawie wciąż oczekiwana jest opinia biegłych.
Przypomnijmy, że Agencja Nieruchomości Rolnych zamówiła audyt w Stadninie Koni Michałów. Audyt miał wykazać, czy doszło do nieprawidłowości w zarządzaniu stadniną. Nie wykryto poważniejszych uchybień.