Niezrozumiałe sprawy dla nie jeżdżących konno to udręka przy tłumaczeniu dla jeźdźców. Tyle razy męczysz ich opowieściami o jeździe konnej i wizytach w stajni, w końcu muszą wydusić z siebie, że bez przesady, ale…
Niezrozumiałe sprawy dla nie jeżdżących konno:
- Co jest takiego trudnego w tej jeździe, przecież tylko siadasz i jedziesz! Jakie kierowanie i zmiana chodów? To nie można mu powiedzieć „w lewo”, „w prawo”, „biegnij szybciej”? Po co tak się męczyć…
- Tutaj argument się powtórzy, bo czemu tak stękasz, że Cię coś boli, albo jesteś zmęczony. Ty na tym koniu tylko siedzisz… I całe tłumaczenie na czym, tak naprawdę to wszystko polega kończy się na tym, że znajomy tylko przewraca oczami. Oczywiście, że wie lepiej.
- Takie duże zwierzę i się boi?! ten Twój koń jest jakiś popsuty. Konie w policji nie boją się wybuchów! A co dopiero biegającego człowieka, czy siatki foliowej, dziury, cienia, liścia… Pewnie! Twój koń mógłby się nie bać, tylko o tym nie wie.
- Co to za durne zasady, co to daje, że masz piętę w dół, czy proste plecy, ręce odpowiednio ułożone, kontakt z pyskiem konia, nogę w dobrym miejscu, dodajesz łydkę, odpowiednio trzymasz wodze (lejce), jesteś rozluźniony, bla, bla, bla… Jakaś bez sensu ta jazda, tak nie da się jeździć i o wszystkim pamiętać. To pewnie tylko Twój wymysł i przesadzasz. Konie to naturalna sprawa, wsiadasz i jedziesz! Te „zasady” tu nie pasują.
- Jaki to sens jeździć w kółko na placu? Oczywiście, że żaden, trzeba odpowiednio jeździć, tylko niektórzy nie dostrzegają różnicy w treningu, a klepaniu w kółko. W oczach rozmówcy wszystkie argumenty mówiące o zrównoważonym treningu i Twoich celach zamiast szalonej, codziennej jazdy po łąkach, górach i dolinach zdają się potwierdzać, że nie wiesz do czego służy koń.
- Tyle czasu jeździsz, a na żadnych zawodach nie byłeś/-łaś albo nie wygrywasz. Oczywiście, może to nie być Twój cel, ale dla nie-koniarzy poza dziką jazdą zapewne udział w zawodach musi być celem Nr #1!!! Niestety widocznie jesteś kiepski, skoro jeszcze nie zostałeś Mistrzem Polski.
- Najgorsza rzecz z najgorszych… Jak Ty wytrzymujesz ten zapach! I brud! Konie śmierdzą, dlaczego nie ma służących w stajni, żeby za Ciebie to robili (bo koniec końców to Ty rozwiewasz później aromatyczną woń wokół:). Tyle płacisz i musisz się tym zajmować… ja bym się kłócił.
Ale jest nadzieja! Zabierzcie tych najbardziej marudzących ze sobą do stajni i najlepiej posadźcie na konia. Wszelkie niezrozumienie zniknie w mgnieniu oka, kiedy wierzchowiec woli oglądać ścianę, niż iść z “po prostu siedzącym” przed siebie! 😉
Tekst: Małgorzata Zbierska