Skoki – cóż, do niektórych wierzchowców nie dociera, że nie muszą skakać wszystkiego, co stanie na ich drodze. Dlatego nieważne, czy przed nimi znajdują się trzy drągi, cavaletti czy przeszkoda wysoka na sto trzydzieści centymetrów. Do wszystkiego podchodzi z równym zaangażowaniem i nie stopniuje energii, która wkłada w skok. Z tego powodu za każdym najazdem jeździec powinien przygotować się na długi i wysoki lot.
Zatrzymanie – bywają też konie, które nie są ambitne i zamiast sprostać wyzwaniu wolą go uniknąć. W ich przypadku manifestuje się to nagłym i efektownym zatrzymaniem przed drągami. Wtedy żadna siła nie zmusi ich do ruszenia naprzód. Zamiast zmagać się z kolejnymi przeciwnościami wolą sobie postać i popodziwiać piękne widoki i klucze przelatujących ptaków na niebie. Na nic zdadzą się tu prośby groźby. Nie idą i już. Nie jest przy tym ważne, czy na ziemi leży jeden drąg, czy jest ich kilka. Odpowiedź jest zawsze jedna. Nie.
Potykanie – czasami są konie pełne dobrych chęci, ale którym brakuje umiejętności. W efekcie czego zamiast pięknego przekłusowania nad drągami mamy obraz nędzy i rozpaczy. To, co w założeniu miało być ćwiczeniem na równowagę staje się walką o przetrwanie pomieszaną z tańcem na lodzie i popisami kaskaderskimi.
Tekst: Judyta Ozimkowska