Konie i samochody w świecie reklamy często idą w parze. Z tego połączenia skorzystała ostatnio Mazda, a jej nowa reklama z Anną Sokólską wzbudziła zainteresowanie nie tylko w jeździeckim światku!
Reklama z Anną Sokólską
Jeździectwo bardzo często łączone jest z motoryzacją, jednak w takim wydaniu jeszcze nie występowało. Tym razem w reklamie samochodu nie pojawił się bowiem żaden ze znanych skoczków czy też koni wyścigowych. Do współpracy w ramach projektu “Jinba Ittai” Mazda Motor Poland zaprosiła natomiast osobę o wyjątkowych umiejętnościach – najlepszą polską łuczniczkę konną, Annę Sokólską!
Ania to obecnie jedna z najlepszych zawodniczek w tej dyscyplinie – i to nie tylko w Polsce, lecz także na świecie. Zdobywczyni Pucharu Polski w 2015 roku i reprezentantka Polski m.in. podczas Mistrzostw Świata w Korei oraz licznych edycji Pucharu Europy; ma na swoim koncie także wiele rekordów.
Projekt filmowy Mazda Jinba Ittai, który powstał w Polsce, miał swoją premierę w poniedziałek 4 września. Korzeni Jinba Ittai, czyli jedności jeźdźca z koniem, należy szukać w dawnym rytuale Yabusame. Jego istotą była harmonia łucznika z koniem, bowiem tylko ona umożliwiała trafienie do celu w czasie galopu. Podczas próby jeździec w rękach dzierżył łuk i jednocześnie kolanami sterował swoim wierzchowcem. Podobnie magicznie prosty i jednocześnie wyrafinowanie trudny do osiągnięcia jest według Mazdy stan jedności kierowcy z samochodem.
W motoryzacyjnej reklamie Anna wystąpiła w duecie z trenowanym przez siebie Czanarem. Zdjęcia zostały zrealizowane nad Bałtykiem, w lasach nadmorskiej miejscowości Osetnik, a także w Stadninie Koni Ciekocinko.
Wywiad z Anią Sokólską
Tuż po premierze klipu mieliśmy okazję zadać Ani Sokólskiej kilka pytań dotyczących projektu, w którym wzięła udział.
Gallop: Jak pracowało Ci się na planie filmowym?
Anna Sokólska: Bardzo dobrze. Jestem pod wielkim wrażeniem profesjonalnego podejścia całej ekipy filmowej.
G: Czy było to dla Ciebie nowe i duże wyzwanie?
A.S.: Tak, pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w takiej reklamie. Miałam pewne obawy, czy podołam wszystkim zaleceniom reżysera. Wszystko było nowe – zarówno dla mnie, jak i dla Czanara. Pobudka była codziennie o 2 rano. O 2:30 stawiałam się u Anety Kolendo-Borowskiej, która robiła mi makijaż. Wszystko musiało być gotowe przed wschodem słońca. Byłam na czas tylko dzięki pomocy Michała. W czasie, gdy ja się szykowałam, on zajmował się Czanarem. Nie spodziewałam się, że kręcenie reklamy to tak ciężka praca nie tylko aktorów, ale całego zespołu.
G: Jak Czanar odnajdował się na planie filmowym i w roli gwiazdy?
A.S.: Był niesamowity. W końcu mieszka na Podlasiu i nie ma zbyt dużo do czynienia z morzem. Dlatego jestem z niego naprawdę dumna. Było dużo sytuacji, przy których mógł odmówić dalszej współpracy – dron bzyczący jak wielka mucha, quad ze stelażem i kamerą wyglądający na potwora, no i morze. Wielkie, otwarte i huczące. Każdy koniarz wie, że praca z arabami nie należy do najprostszych. Ale podczas nagrań Czanar zachował się jak prawdziwa gwiazda!
MP