Dzisiejszy dzień to dzień wyjątkowy – jego nadejście oznacza bowiem koniec wakacji. Bywa on bolesny zwłaszcza wtedy, kiedy ostatnie dwa miesiące spędziliśmy na jazdach, wypadach w teren i pławieniu koni. W takiej sytuacji pierwszy września potrafi naprawdę spowodować wodospad łez i strącić nas w otchłań jesiennej chandry. Ale nie bójcie się – są metody, by się z nią uporać. Oto moje sposoby na koniec wakacji w stajni!
Koniec wakacji w stajni?
Przede wszystkim pamiętajcie, że macie wspomnienia. Zdjęcia, wiadomości i filmy to naprawdę wasza okazja, by w dowolnej chwili przenieść się w czasie. Dlatego kiedy tylko dopadnie was jesienna szaruga emocjonalna, odpalcie ulubione ujęcia. W tym celu zawczasu dobrze jest zrobić sobie folder ze zdjęciami, by był gotowy w krytycznym momencie. Warto także zorganizować spotkanie z przyjaciółmi ze stajni i zrobić sobie pokaz slajdów połączony z dobrą pizzą i dużą dawką śmiechu.
Jako wielbicielka jesieni dodam też, że ona sama w sobie nie jest wcale taka zła. To właśnie z tą porą roku wiążą się moje najlepsze jeździeckie wspomnienia i naprawdę warto dać jej szansę. Owszem, wizja szkoły i pracy potrafi dać w kość, ale mimo wszystko jesienne słońce i kolorowe liście trochę to rekompensują. Poza tym warto pamiętać, że jesień oznacza także nowe kolekcje w sklepach jeździeckich. Dlatego jeżeli będzie z wami naprawdę bardzo źle, to zawsze możecie otrzeć łzy nowym czaprakiem w najmodniejszym kolorze. Nie mówiąc o derkach i tym podobnych wynalazkach. Widzicie? Mówiłam, że jesień wcale nie jest taka straszna.
Poza tym pamiętajcie, że nadejście września nie oznacza końca wizyt w stajni. Owszem, zapewne będą one krótsze i w nieco większym pośpiechu, jednak konie wciąż będą obecne w waszym życiu. Pomyślcie o nadchodzących ogniskach, hubertusach i długich wieczorach przy herbacie. To też doskonała okazja na odsapnięcie i odpoczynek po całodziennej bieganinie. Przyznacie sami, że zapach ogniska to zapach, który potrafi wywołać uśmiech nawet na najbardziej zasępionej twarzy.
A może boicie się, że razem z obowiązkami zabraknie czasu na pasję? Cóż, nie mówię, że będzie łatwo, ale trochę samodyscypliny i determinacji, a miejsce na konie jakoś się znajdzie. Może nie będzie to pięć razy w tygodniu, ale lepszy rydz niż nic.
A tak w ogóle, to przecież zaraz będą święta i ferie, a z nimi kolejna solidna porcja wolnego. Nawet nie zauważycie, kiedy znowu będziecie mieć chwilę oddechu, którą będziecie mogli z czystym sumieniem spożytkować w stajni. Poza tym wakacje są już za dziesięć miesięcy. To przecież już za chwilę! 😉
Tekst: Judyta Ozimkowska