Jazda konna, to nie tylko…sama jazda. Spędzanie czasu z koniem ma wiele odcieni i potrafi być wspaniałą zabawą, nawet jeżeli z jakiś powodów nie możemy wsiadać. Oto kilka z tych, które możecie wykorzystać podczas stajennej nudy.
Spędzanie czasu z koniem, to m.in.:
- Wspólne czytane – najlepiej ubogacającej literatury hippicznej. Wybór tytułów zależy od preferencji końskiego towarzysza. Dla tych potrzebujących wsparcia moralnego proponujemy „Czarnego księcia”. Dla koni oddanych sprawie i uświadomionych społecznie sugerowalibyśmy z kolei „Łyska z pokładu Idy”. Wspólne głośne czytanie służy pogłębieniu relacji i daje okazję do ożywionej dyskusji na ważkie tematy. Jeżeli trafił ci się trudniejszy i bardziej żywiołowy egzemplarz, dobrym wyborem okazać może się „101 sposobów na opatrzenie złamania”. To tak na wypadek, gdybyście rozstali się (ty z siodłem a koń z tobą) gdzieś, gdzie nie ma siedzib ludzkich.
- Bieganie – jeżeli nie w siodle, to może z ziemi – każda aktywność angażująca końskie nogi jest dobra. O ile nie naraża życia i zdrowia ludzkiego biegacza rzecz jasna. Dla zabicia czasu możecie urządzić małe zawody w stajni. Ważne jest, by w tym wypadku nagroda była jadalna. Najlepiej by było to jabłko. A tak w ogóle najlepiej, to z pół tony. Wtedy jest minimalna szansa, że zdołasz zaangażować konia do wzmożonego wysiłku. Inaczej może jedynie patrzeć na ciebie z politowaniem, gdy będziesz ustawiał się na linii startu.
- Czyszczenie – by było atrakcyjną rozrywką należy połączyć je z sesją wypowiadania pełnych miłości komplementów. Polecamy sprawdzony zestaw składający się z „dobry koń”, „kto jest taki śliczny” i nasze ulubione „kto jest ukochanym syneczkiem mamusi/tatusia”. Z taką oprawą nawet zwykłe czyszczenie kopyt stanie się okazją do pogłębionego budowania relacji. Oczywiście nie ma co liczyć na wzajemność. Serio. Zapomnijcie.
- Karmienie – nie chodzi bynajmniej o zwykłe wsypywanie paszy do żłobu, a o wspólne celebrowanie przygotowywania posiłków. To nic, że koński wkład w tę czynność ogranicza się najczęściej do nerwowego poszturchiwania łbem i pełnego prychnięć oburzenia, kiedy jedzenie robi się zbyt wolno. Niech także nieskończenie długie gotowanie się wody na mesz nas nie zniechęca. Wszak przez żołądek do serca – zwłaszcza tego końskiego. Czymże jest zaś tych kilka niedogodności wobec radosnego mlaskania i opluwania nas papką z siemienia lnianego?
- Śpiewanie – ta aktywność przydaje się zwłaszcza w terenie, kiedy chcemy przepłoszyć dziką zwierzynę (zwłaszcza dziki, łosie i grzybiarzy). Niestety w przypadku braku talentu wokalnego istnieje także zagrożenie, że także nasz koń postanowi oddalić się od nas w tempie ekspresowym. Dlatego radzimy ograniczyć wspólne śpiewanie w terenie niezabudowanym do minimum.
- Sprzątanie – nie ma nic lepiej cementującego relację, niż wspólne ogarnianie przestrzeni. Zasady tej zabawy są proste – koń brudzi, ty sprzątasz. Dodatkowe punkty zyskuje się, jeżeli któraś ze stron odpowiednio szybko wyczuje kolejny ruch przeciwnika. Nie polecamy opcji z zamienionymi rolami. Może to się skoczyć katastrofą ekologiczną.
Tekst: Judyta Ozimkowska