Nie oszukujmy się – stajenna dieta koniarza nie jest zbytnio urozmaicona, zwłaszcza, gdy stajnia znajduje się daleko od sklepu spożywczego. 😉 Trzeba w końcu przyznać się do korzystania ze stajennych zapasów.
Stajenna dieta koniarza
- Cukier w kostkach – cukier krzepi – wiadomo. Najczęściej jednak nie konie, a ich jeźdźców, którzy w poszukiwaniu słodkich doznań podbierają podopiecznym przysmaki. Białe kostki są nieocenionym wsparciem podczas robienia herbaty w zimny dzień. Kilka słodkich sześcianów nie tylko osłodzi nam stajenną rzeczywistość i pomoże w walce z mrozem, lecz także pozwoli podnieść poziom glukozy we krwi. Przydatnej zwłaszcza przy gonieniu konia po padoku.
- Suchy chleb – to idealna chrupiąca przekąska na podwieczorek lub drugie śniadanie. Najlepiej smakuje zwłaszcza z różnego rodzaju ziarnami lub pestkami. Należy tylko pamiętać, by była dobrze ususzona, inaczej ryzykujemy bliskie spotkanie z pleśnią. Chrupkie kromki chleba doskonale komponują się z zimną herbatą lub paczką starych krakersów, które zostały odkryte przy okazji porządków w pace. 😉
- Jabłka – soczyste i słodziutkie są doskonałym sposobem na oszukanie głodu po treningu. Jedyną ich wadą jest błagalny wzrok konia, któremu na jego oczach zabierasz ulubioną przekąskę. Mówi się trudno – wszak głód nie bierze jeńców. Jabłka zawsze możesz pokroić na mniejsze części i udawać, że jest ich więcej. Działa to zwłaszcza w przypadku zabłąkanych owoców, które są ostatnią deską ratunku.
- Marchewki – nie tak soczyste jak jabłka, ale nadal pozostają w czołówce pożądanych “przegryzek”. W jeździeckiej piramidzie żywienia byłyby gdzieś w okolicach jej podstawy. Nie ma się czemu dziwić – bogate w witaminy marchewki pozwalają w miarę bezboleśnie uzupełnić zapasy niezbędnych składników. Co wrażliwszym może przeszkadzać piach chrzęszczący pod zębami, jednak wciąż nie jest to wygórowana cena za przeżycie.
- Musli – najlepiej takie z dużą ilością jadalnych dla człowieka dodatków. Suszone owoce, ziarna kukurydzy i owsa to apetyczne rozwiązanie na wczesne śniadanie. Wystarczy zalać je mlekiem, by móc cieszyć się nimi przez kolejnych kilka godzin. Bo tyle właśnie trwa mniej więcej przeżucie i przełkniecie wszystkich znajdujących się w nim składników. Więc… nie polecamy.
- Otręby owsiane – one także mogą przyjść z pomocą przy walce z burczącym głodem. Dla mniej zaawansowanych polecamy wersję zalana wodą. Bardziej doświadczeni “zawodnicy” mogą mieć chęć zmierzyć się z nieco bardziej wymagającą opcją suchą. Uwaga – ta druga jest przeznaczona dla naprawdę zdesperowanych.Tekst: Judyta Ozimkowska