W ostatnim czasie superbohaterowie zawładnęli masową wyobraźnią. Jednak co by było, gdyby ich umiejętności przełożyć na stajenną rzeczywistość i gdyby istniały supermoce dla koniarzy?
Supermoce dla koniarzy
1. Telekineza
Umiejętność przesuwania przedmiotów za pomocą siły umysły byłaby nieocenionym wsparciem, zwłaszcza podczas samotnych treningów. Koniec z przekupywaniem i proszeniem ludzi ze stajni, by zechcieli ustawić nam jednego krzyżaczka (nie mówiąc już o parkurze). Z telekinezą wystarczyłoby tylko o tym pomyśleć, by strącone dragi i przewrócone stojaki poszybowały na swoje miejsce. Czego chcieć więcej?
2. Nadludzka szybkość
Kto z nas nie marzył o dodatkowym przyspieszeniu podczas gonienia spłoszonego konie po lesie? Albo w chwili, w której z siodlarni słyszymy odgłosy poważnej bójki na padoku lub odgłos zrywanego właśnie uwiązu. Superszybkość umożliwiłaby nam bycie w odpowiednim miejscu w zawsze odpowiednim czasie. Ileż zerwanych kantarów i poobijanych nóg udałoby się dzięki niej uratować.
3. Niewidzialność
Taka moc przydałaby się w przypadku nałogowych uciekinierów z padoków, którzy czekają tylko, kiedy znikniemy za rogiem. Są zazwyczaj na tyle sprytni, że gdy w zasięgu ich wzroku jest jakiś człowiek, zachowują się jak na grzecznego i miłego konia przystało. Takie konie plan ucieczki wcielają w życie dopiero wtedy, kiedy myślą, że są same. Niewidzialni w końcu nie tylko znaleźlibyśmy winowajców, ale i poznalibyśmy ich wszystkie sztuczki.
4. Zatrzymywanie czasu
Przydatna zwłaszcza w czasie wizyt weterynarza lub kowala. O ileż łatwiejsze byłoby życie właścicieli wyrywających się i płochliwych koni, gdyby dało się je unieruchomić podczas zabiegów weterynaryjnych lub podkuwania. Nie mówiąc o ostrzykiwaniu stawów lub tarnikowaniu zębów. W tym wypadku moglibyśmy zapomnieć o zastrzykach uspokajających i innych tego typu wynalazkach. A mięśnie rąk i nóg biednych właścicieli zostałyby ocalone.
5. Czytanie w myślach
W końcu moglibyśmy się dowiedzieć o co chodzi koniom, nagle panikującym przy czerwonym słupku, który wcześniej widziały tysiące razy. Albo co dokładnie im dolega, kiedy stoją osowiałe i apatyczne w stajni. Otwierałoby to także nowe pole dla możliwości treningowych. W końcu mielibyśmy pewność, że koń rozumie, o co nam chodzi. Istnieje niestety także ryzyko, że dowiedzielibyśmy się, co nasi podopieczni naprawdę o nas myślą, a to mogłoby nie być przyjemne.
6. Latanie
Koniec z bolesnymi upadkami i potłuczeniami. Teraz nawet najwyższe przeszkody nie stanowiłyby problemu, nie mówiąc o wsiadanie na młode i dzikie konie. Oglądanie świata z perspektywy lotu ptaka miałoby jeszcze tę zaletę, że znacznie ułatwiłoby poszukiwanie zagubionych podków i kantarów. Wystarczyłby rzut oka na okolicę, by dokładnie rozeznać się sytuacji. To samo tyczy się poszukiwania koni, które postanowiły uciec z pastwiska.
7. Bilokacja
Czyli umiejętność bycia w dwóch miejscach jednocześnie. Pomocna zwłaszcza, jeśli ma się konia i zwykłą pracę na etacie. Dzięki tej umiejętności można by było jednocześnie na nim jeździć i na niego zarabiać. Trudno o lepsze rozwiązanie. Problemem przestałyby być także wakacyjne wyjazdy i ewentualne kontuzje wymagające opieki. Zawsze byłby ktoś, kto mógłby zająć się naszym podopiecznym i bylibyśmy to… my sami!
Tekst: Judyta Ozimkowska